Historia i kultura

Klauzula informacyjna dot. przetwarzania danych osobowych na podstawie obowiązku prawnego ciążącego na administratorze. Szczegółowe informacje znajdują się w zakładce: Polityka prywatności.
Slide One
Slide Two
Slide Three

Aktualności

kwiecień 25, 2025
Aktualności ZPKWŁ

Obchody "Dnia Ziemi" w PPK

W dniu 24 kwietnia uczniowie klasy 7b wraz z opiekunami Panią Justyną Nicoś, Iwoną Karbownik z Publicznej Szkoły Podstawowej w Przedborzu wspólnie pracownikami Przedborskiego Parku Krajobrazowego wzięli udział w ogólnopolskiej akcji „Sprzątamy dla Polski”.
kwiecień 24, 2025
Aktualności ZPKWŁ

Zapraszamy na Targi Rolne Agrotechnika 2025 do Bratoszewic

Serdecznie zapraszamy do udziału w Targach Rolnych Agrotechnika 2025, które odbędą się 27 kwietnia 2025 roku w Bratoszewicach. W ramach oferty targowej będzie można znaleźć m.in. wyroby rękodzieła ludowego oraz jarmark z żywnością prosto od rolnika. Nie…
kwiecień 18, 2025
Aktualności ZPKWŁ

Życzenia z okazji Świąt Wielkanocnych

Z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych Dyrekcja i Pracownicy Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Łódzkiego życzą wszystkim znajomym i zaprzyjaźnionym instytucjom samych pomyślności. Niech ten świąteczny czas będzie pełen optymizmu, szczęścia i…
kwiecień 17, 2025
Aktualności ZPKWŁ

Międzynarodowy Dzień Ochrony Zabytków – 18.04.2025

Międzynarodowy Dzień Ochrony Zabytków jest obchodzony od 1983 roku. Został ustanowiony przez Międzynarodową Radę Ochrony Zabytków (ICOMOS) i wpisany przez UNESCO do rejestru ważnych imprez kulturowych o znaczeniu światowym.

O parkach # Co robimy

infografika zpkwl

Co to jest park krajobrazowy?

Jest to jedna z form ochrony przyrody. Obejmuje obszar chroniony ze względu na walory przyrodnicze, krajobrazowe, kulturowe i historyczne w celu ich zachowania oraz popularyzacji w warunkach zrównoważonego rozwoju. (Ustawa z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody).

Ile parków jest na terenie województwa łódzkiego?

W skład Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Łódzkiego wchodzi 7 parków: PK Wzniesień Łódzkich, Bolimowski PK, Spalski PK, Sulejowski PK, Przedborski PK, Załęczański PK oraz PK Międzyrzecza Warty i Widawki.

Jak duży jest obszar na którym działamy?

W granicach województwa łódzkiego parki krajobrazowe zajmują powierzchnię  ok. 175 tys. ha, co stanowi blisko 10% obszaru regionu.

Czym zajmujemy się w parkach krajobrazowych?

Chronimy przyrodę, krajobraz i wartości kulturowe oraz historyczne na terenach parków krajobrazowych.

Realizujemy projekty czynnej ochrony przyrody.

Inwentaryzujemy obiekty przyrodnicze i historyczne na obszarze parków.

Edukujemy społeczeństwo w zakresie wartości przyrodniczych, krajobrazowych, kulturowych i historycznych parków.

Opiniujemy projekty plany zagospodarowania przestrzennego terenu oraz wnioski dotyczące wycinki drzew na terenach parków.

Organizujemy imprezy turystyczne oraz wydarzenia promujące parki krajobrazowe.

Napisz do nas

Zespół Parków Krajobrazowych Województwa Łódzkiego

ul. Solna 14,
91-423 Łódź

tel. 42 640 65 61
fax 42 657 82 82

Godziny pracy: pn. - pt. 8:00 - 16:00

ogólne adresy e-mail: 

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Dyrektor:

z-ca Dyrektora:

  • Sławomir Walczak - Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

 

Dział administracyjno  organizacyjny:

  • Iwona Marosik - samodzielny referent - Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.       - tel. 42 630 90 93
  • Paulina Pietrzak - starszy specjalista - Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.       - tel. 42 630 90 92
  • Agnieszka Gągorowska - specjalista - Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. - tel. 42 640 65 61
  • Magdalena Librowska - inspektor ochrony danych - Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. - tel. 44 616 82 25
  • Dariusz Chadryś - informatyk - administrator systemów IT

Dział finansowo – księgowy: - tel. 42 630 90 91

  • Mariola Królak - główna księgowa - Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. 
  • Urszula Świderek - księgowa - Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. 
  • Lidia Lechowska-Ławacz - księgowa -Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. 

 W indywidualnych sprawach dotyczących bezpośrednio konkretnego Parku Krajobrazowego, prosimy kontaktować się z właściwym Oddziałem Zespołu.
Odpowiednie dane teleadresowe znajdują się na podstronach każdego z Parków Krajobrazowych.

 

Oznaczenie szlaku rowerowego: kolor zielony, długość 61 km.

 

Szlak rozpoczyna się w Skierniewicach. Warto tam zajrzeć na ulicę Świętego Floriana, gdzie pod numerem 4 wciąż jeszcze stoi modrzewiowy dworek z II połowy XVIII w., mocno już dziś zmieniony i zaniedbany. Swego czasu był własnością Konstancji Gładkowskiej. Obecnie mieści się w nim Izba Pamięci Skierniewic. Poza tym w Skierniewicach jest sporo innych atrakcji, wynikających głównie z charakteru miasta. A był on najpierw biskupi, a później kolejarski. Po założycielu Skierniewic, biskupie Janie Odrowążu ze Sprowy, który w roku 1457 nadał prawa miejskie, nie pozostały żadne pamiątki; jego imię nosi rynek miejski (z XIX-wiecznym ratuszem i nowoczesnym aż do bólu wystrojem), o czym informuje niedawno wmurowana tablica. Po innym biskupie – Ignacym Krasickim pozostał stary, XVII-wieczny park, założony jako ogród włoski, i znakomita literatura. Biskup-poeta-mąż stanu, pomieszkujący w skierniewickim pałacu, największą wenę twórczą miewał ponoć w altance, na wysepce usypanej na przypałacowej sadzawce, i tam właśnie podobno powstały jego słynne bajki. Park, dawniej wiązowy, a dziś raczej grądowy (dębowo-grabowo-lipowy) po wojnie wielce zaniedbany, obecnie odrestaurowany przeżywa ponownie swoją świetność. Na jego tyłach wciąż znajduje się sztuczny pagórek, na którym, w altance, w roku 1884 spotkali się trzej cesarze – Rosji, Niemiec i Austro-Węgier, by radzić o losach Europy. XVI-wieczny pałac w stylu późnobarokowym, goszczący nie tylko najwyższych dostojników państwa i Kościoła, ale także carów rosyjskich, wraz z XVIII-wieczną osadą, jest raczej poza zasięgiem zwykłego turysty.[1]

W 1845 r. dotarła do Skierniewic Kolej Warszawsko-Wiedeńska, powodując olbrzymie ożywienie miasta. Powstał garnizon i dwa wspaniałe dworce. Do naszych czasów zachował się tylko jeden w stylu angielskiego gotyku, niedawno odrestaurowany (w hali kasowej zachwycają odnowione stylowe freski z lat 50. obrazujące odbudowę kraju, traktory orzące ugory, sojusz robotniczo-chłopski i przyjaźń polsko-radziecką !). Drugi, zwany przed wojną „Kulturą”, ponoć jeszcze piękniejszy, w stylu pseudomauretańskim, służący wyłącznie carowi, który upodobał sobie Skierniewice i pobliski Zwierzyniec jako miejsce polowań, został w roku 1945, po wyjściu Niemców, doszczętnie rozszabrowany i spalony. Poza stacją (w kierunku Łodzi) znajduje się stara parowozownia, w której Polskie Stowarzyszenie Miłośników Kolei pieczołowicie restauruje zabytkowe parowozy i wagony, i usiłuje przywrócić całemu obiektowi dawną świetność. Zgromadzono tam ponad 100 eksponatów – jest to trzecia pod względem wielkości kolekcja historycznych pojazdów kolejowych w Polsce. Miejsce to jest również scenerią interesujących wydarzeń kulturalnych, zwanych „Wieczorami w Parowozowni” (spektakle teatralne, koncerty, wernisaże, spotkania autorskie, seanse filmowe[2]).

Warto również zajrzeć do trzech starych skierniewickich kościołów: najstarszego i najmniejszego – Świętego Stanisława z 1720 r., pieczołowicie odrestaurowanego (nagroda Ministra Kultury !), Świętego Jakuba z 1781 r. w kształcie rotundy z gotycką wieżą z 1480 r. oraz Najświętszej Marii Panny, wzniesionego na początku XX w. jako cerkiew.

Opuszczamy Skierniewice ścieżką rowerową wzdłuż ulicy Mszczonowskiej. Dojechawszy do jej końca skręcamy w prawo i przebywszy Las Pamięcki i wieś Prandotów, docieramy do Trzcianny.

Trzcianna – niegdyś prawdziwe szlacheckie „gniazdo” starego rodu Vrszowców lub Vereszowców – Rawiczów (Trzcińskich). Na zachodnim skraju wsi stoi murowany dwór z roku 1820, klasycystyczny z podcieniami (jedyny taki dwór na Mazowszu), pięknie odrestaurowany. Okala go wypielęgnowany rozległy park z okazałymi cisami (!), dębami, bukami i kasztanowcami, świadczącymi o dawnej świetności. Stanowi własność prywatną.

Z Trzcianny polną drogą, z której roztaczają się piękne mazowieckie widoki docieramy do Starej Rawy.

Stara Rawa najprawdopodobniej nie ma wiele wspólnego z dzisiejszą Rawą Mazowiecką, poza słowem „rawa”, co w językach prasłowiańskich miało oznaczać wodę. Wieś zasiedlona została już we wczesnym średniowieczu. Na przełomie XI i XII w. powstało tam grodzisko, przypisywane rycerskiemu rodowi Rawitów. W średniowieczu była już ważną miejscowością na szlaku handlowym z Łowicza do Rawy (dziś - Mazowieckiej) z pięcioma (!) karczmami. Pozostałości grodziska, niegdyś wzniesionego nad brzegiem Rawki, zwane „Łysą Górą”, znajdują się dziś w odległości ponad 200 m od rzeki. We wsi wznosi się drewniany kościół parafialny z lat 1731-51, o barokowym wnętrzu, pod wezwaniem Świętych Szymona i Tadeusza Judy, z dzwonnicą i zabytkowym cmentarzem, gdzie pośród starych okazałych drzew znajduje się niszczejący żeliwny grobowiec Felicyssymy z Wyroziemskich Lemańskiey z 1850 r. oraz utrzymane w kolorze ochry i kości słoniowej zaniedbane zdobione mauzoleum z inskrypcją w białym marmurze:

                                    GRÓB RODZINY PRANDOTÓW TRZCIŃSKICH

oraz napisem:

                                     Filip Prandota Trzciński z 3em swych małych dziecinek

                                          ostatni z rodu Prandotów dziedzic Trzcianny

                                                        żył lat 61 zm. 28 maja 1900 r.

W Starej Rawie wjeżdżamy do Bolimowskiego Parku Krajobrazowego.

Pośród sielskich krajobrazów wspaniałą asfaltowa droga, ocieniona lipami, wiedzie do Dolecka.

Doleck leży w dole. To bardzo miła wieś z rześkim powietrzem i świeżym mikroklimatem z racji położenia w dolinie Rawki, w pobliżu rozległych wilgotnych łąk. Na skraju wsi, za mostem, przy rzece – dwór murowany, piętrowy, z początków XX w. Choć w stylu nijakim, ładnie usytuowany, w otoczeniu paru drzew, będących zapewne resztką parku, mógłby cieszyć oko wędrowca, gdyby nie sąsiadująca z nim i przytłaczająca go swym ogromem olbrzymia murowana stodoła. Zbudowana kilkanaście lat temu jest doskonałym przykładem skuteczności psucia sielskiego krajobrazu.

W Dolecku przecinamy Rawkę – malowniczą, dziką i silnie meandrującą rzekę, będącą od 1983 r. rezerwatem przyrody na całej długości (ok. 100 km).

Z Dolecka przez Dzwonkowice bardzo malowniczą drogą polną oferującą ciekawe widoki docieramy do Psar. Psary to bardzo stare miejsce osiedleńcze, pochodzące zapewne z X/XI w., oznaczające siedzibę psarczyków, zajmujących się hodowlą i układaniem psów myśliwskich. Być może zjawienie się ich było związane z dworem książęcym w niedalekiej Rawie (dziś Mazowieckiej) ?… Na skraju wsi, od strony północnej duży, dobrze utrzymany dwór, ukryty pośród ładnych starych lip, z pięknym ogrodem kwiatowym. We wsi zabytkowa kapliczka żołnierska. Dziś Psary to atrakcyjna miejscowość letniskowa. Za wsią, w dolinie Rawki resztki grodziska plemiennego.

Z Psar starą drogą dworską, miejscami brukowaną, docieramy do Lisnej.

 

Lisna – bardzo malowniczo usytuowana wieś o rzadkiej zabudowie. W środku wsi, nieco na uboczu,  parterowy dwór o uproszczonej formie klasycystycznej, z około 1900 roku, mocno zniszczony. Po wojnie, do ok. 1975 r. mieścił szkołę podstawową, po której pozostał na froncie budynku ślad po tablicy, różne przybudówki i ogólna ruina. Dookoła dworu ładnie położony lecz zaniedbany park z aleją i licznymi okazami starych drzew (szczególną uwagę zwracają dwa stare modrzewie o „smoczych” kształtach). W pobliżu oficyna, stare budynki gospodarcze i fragmenty brukowanych dróg. Niegdyś był to piękny majątek…

Z Lisnej polna droga prowadzi na północ, do Chełmc.

Chełmce to bardzo atrakcyjna wieś letniskowa o rozpierzchłej zabudowie i ciekawej rzeźbie terenu. Oddalona od wszelkich ważnych dróg, ukryta za pagórkami jest doskonałym miejscem do wypoczynku. Zaznaczony na wielu mapach punkt widokowy praktycznie nie istnieje, rozkopany i rozkradziony z racji znajdujących się tam pokładów piasku.    

Jadąc dalej na wschód, docieramy do Paplina.

Paplin – wieś usytuowana wzdłuż drogi z Jeruzala do Kowies. Na wschodnim skraju bardzo ciekawy, ale mocno zaniedbany murowany dwór – willa o cechach renesansowych z II połowy XIX w., o nieregularnej, aczkolwiek wyjątkowo zgrabnej bryle. W części piętrowej o ściętych narożnikach do niedawna widniały w niszach po obu stronach balkonu gipsowe popiersia – prawdopodobnie Jana III Sobieskiego i hetmana Stefana Czarnieckiego, niestety już skradzione. Dookoła dworu resztka parku oraz stawy na rzece Chojnatce z gniazdem łabędzim. Do ostatniej wojny majątek ten, liczący łącznie 140 ha, przechodził kilkanaście razy z rąk do rąk. Po 1945 r. rozparcelowany. Dwór wchodzący w skład liczącej 2,75 ha resztówki zajęła szkoła podstawowa, potem Spółdzielnia Kółek Rolniczych i jej lokatorzy. Dziś jest własnością prywatną.

Z Paplina skrajem Lasu Jeruzalskiego jedziemy do Woli Pękoszewskiej.

Wola Pękoszewska to niegdyś duża i ważna wieś przydworska, a stojący w niej obszerny dwór – bodaj największy i najbardziej rozbudowany na całej trasie, w całkiem niezłym stanie dotrwał do naszych czasów. Wzniesiony zapewne około roku 1825 jako parterowy dwór drewniany na podmurówce, do którego dobudowano potem piętrową część środkową, murowaną, z kolumnami jońskimi, a jeszcze później – nowe piętrowe skrzydło, prostopadłe do istniejących budynków, kryte dachem łamanym. To na frontonie tego właśnie dworu wyryto (zapewne około roku 1923) cytowany na wstępie napis: „JA PANIE NIECHAJ MIESZKAM…” . Przy dworze resztka parku z pięknymi okazami starych drzew. W sąsiedztwie klasycystyczny spichrz z I poł. XIX w.                     i gorzelnia. Do niedawna w dworze mieściła się szkoła podstawowa, nosząca imię Józefa Chełmońskiego, światowej sławy malarza, a przy tym częstego gościa Jana i Marii Górskich – dziedziców Woli. Obecnie nieruchomość wróciła do spadkobierców tej rodziny.

Z Woli Pękoszewskiej przez Gzdów, Korabiewice, Hutę Partacką, zamieszkiwaną niegdyś przez hutników szklanych, partaczy czyli niezrzeszonych w cechu, Zator, dojeżdżamy do Olszanki.

Olszanka to luźno zabudowana wieś, jakby „przedmieście” Puszczy Mariańskiej. Niegdyś miejscowość znana, goszcząca artystów i znakomitości „z towarzystwa”. Tam tworzył malarz Rapacki, pracował Tański – konstruktor pierwszej polskiej paralotni. Po czasach świetności pozostały rozsiane po lesie murowane wille oraz ukryty wśród zieleni dwór – przed wojną pensjonat na modłę szwajcarską, po wojnie - przez długie lata internat. Obecnie w rękach prywatnych.

Z Olszanki do Puszczy Mariańskiej już tylko parę zakręceń pedałami…

Puszcza Mariańska – nazwa ta nie oznacza puszczy jako lasu, lecz miejscowość pośród dawnej Puszczy Korabiowskiej. W 1661 r. zjawił się tam Stanisław Krajewski, zasłużony żołnierz wojsk królewskich,                        a jednocześnie kleryk niższych święceń. Wraz z towarzyszami broni wzniósł w leśnych ostępach pustelnię.              W 1673 r. w pustelni tej osiadł ojciec Stanisław Papczyński, założyciel zakonu „Ojców Marianów kongregacji polskiej pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Błogosławionej Panny Maryi”. W dziesięć lat później, przyjaciel Papczyńskiego – król Jan III Sobieski, w drodze na Wiedeń, zatrzymał się w klasztorze. Jak głosi miejscowa legenda, posilał się pod lipą na klasztornym dziedzińcu, a potem zdrzemnął i miał sen! Przyśniła mu się wiedeńska victoria!  Po powrocie z Wiednia król Jan zatrzymał się ponownie w klasztorze, przywożąc z sobą dary dziękczynne za sen proroczy. Potem podobno jeszcze kilka razy gościł u ojca Stanisława, który ponoć był mu spowiednikiem.

Lipy, pod którą siadywał król już nie ma, złamała ją burza kilka lat temu. Miejsce to upamiętniają  pomniki: króla Jana i ojca Papczyńskiego, wystawione na dziedzińcu drewnianego kościółka pod wezwaniem Świętego Michała Archanioła. W 1993 r. padł on ofiarą pożaru. Zrekonstruowano najstarszą jego część, wzniesioną w 1671 r. przez o. Papczyńskiego. W centrum wsi, na malutkim „ryneczku” zwraca uwagę oryginalny, niedawno odrestaurowany pomnik Tadeusza Kościuszki.

Z „ryneczku” można wyskoczyć, na chwilę zbaczając z trasy, do pobliskiego rezerwatu przyrody „Puszcza Mariańska”. Po drodze, warto zatrzymać się przy symbolicznej mogile Powstańców Styczniowych 1863 r.

Z Puszczy droga „jak strzelił” prowadzi do Radziwiłłowa. Niestety, droga ta, choć przez wieś, nie zachwyci nas bukolicznymi widokami, a raczej skłoni do refleksji nad skutecznością psucia krajobrazu i rozrzutnością narodu, wydającego znaczne pieniądze na budowanie brzydkich murowanych domów. Pociechą dla oczu będzie dopiero kościół w Radziwiłłowie/Bartnikach.

Radziwiłłów – wieś tak samo nieładnie i bezładnie zabudowana, jak większość w okolicy. Niegdyś dość ważna stacja na szlaku Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Wbrew nazwie Radziwiłłowie nigdy tam nie mieszkali. Wysoki, elegancki neogotycki kościół z czerwonej cegły powstał w latach 1905 - 1907 z fundacji rodziny Sobańskich. Przy kościele zabudowania domu zakonnego Zgromadzenia Zmartwychwstania Pana Naszego; Bracia Zmartwychwstańcy osiedlili się w Radziwiłłowie w roku 1920.

Z Radziwiłłowa przez las piaszczystą drogą dojeżdżamy do szosy Bartniki – Ruda. Potem, minąwszy z lewej strony parking i ukrytą wśród drzew starą leśniczówkę, a za chwilę – z prawej strony - rozwalający się drewniany młyn na Rawce (jeszcze jeden zabytek odchodzący w niebyt), opuszczamy Bolimowski Park Krajobrazowy i wjeżdżamy do Skierniewic.

Stamtąd już tylko kilkanaście minut kręcenia znużonymi pedałami dzieli nas od dworca kolejowego w Skierniewicach, lub tylko kilka chwil od przystanku na Rawce.

I tak oto kończy się szlak starych dworków – „gniazd ojczystych”, które wciąż jeszcze, choć często jakby ostatkiem sił, „walczą mężnie” wbrew upływającemu nieubłaganie czasowi i ludzkiej obojętności.

Opracował: Stanisław Pytliński  

 

[1] Obecnie Instytut Warzywnictwa. Wg informacji uzyskanych w chwili oddawania wydawnictwa do druku – zwiedzanie pałacu jest możliwe tylko w grupach zorganizowanych, po uprzednim napisaniu podania do dyrektora.

[2] Zwiedzanie, kalendarz imprez i inne informacje: www.psmk.org.pl

Ja, Panie, niechaj mieszkam w tym gnieździe ojczystym

A ty mię zdrowiem opatrz i sumieniem czystym”

 

Dwuwiersz ten, zaczerpnięty z fraszki „Na dom w Czarnolesie” Jana Kochanowskiego wyryto na szczycie wieńczącym część frontową dworu w Woli Pękoszewskiej.

Czym był dawny Dwór Polski ?... – Wszystkim! Gniazdem ojczystym - najprawdziwszą Małą Ojczyzną, znakiem Polski, siedzibą rodu, przedmiotem szlacheckiej dumy, zagrodą ziemianina, gdzie był on równy wojewodzie, oznaką godności, ostoją pamięci i tradycji, strażnikiem historii, symbolem wierności i trwania, tarczą i pochodnią, najdalej na wschód wysuniętą forpocztą Europy, magicznym miejscem, gdzie mówiono po francusku, gdzie był fortepian, zegar z kurantem, poczerniałe portrety i ogródek różany, a gościa, choćby o nocnej godzinie, witano zawsze serdecznie…

Sprzedawany, zastawiany, przepijany, przegrywany w karty, ograbiany, konfiskowany, palony, burzony, odradzał się niezmiennie, niczym Feniks. Przetrwał dziejowe zawieruchy, rozbiory i dwie wielkie wojny. Pokonała go powojenna rzeczywistość, niby polska, ale już ludowo-socjalistyczna, bez pamięci i opamiętania. Wygnano zeń odwiecznych dziedziców. Lokowano szkoły, biblioteki, PGR-y, spółdzielnie produkcyjne, kółka rolnicze, gminnych lokatorów…

Patrzono spokojnie, jak popada w ruinę i zapomnienie. Pogardzano…

Proponujemy dziś Państwu wycieczkę szlakiem starych dworów okolic Skierniewic, a jednocześnie śladami naszego wstydu, niefrasobliwego marnotrawstwa, arogancji i zadziwiającego barbarzyństwa. Zapraszamy zwłaszcza młodych, choćby po to, aby słowa:

„JAM DWÓR POLSKI CO WALCZY MĘŻNIE I STRZEŻE WIERNIE”[1] nie były dla nich nic nieznaczącym frazesem.

 

Opracował: Stanisław Pytliński - z-ca dyrektora  ZPKWŁ, Oddział Terenowy Bolimowskiego Parku Krajobrazowego

 ------------------------------------------------

[1] Inskrypcja widniejąca do dziś na frontonie dworu w Pęcicach koło Pruszkowa, woj. mazowieckie.

CODZIENNOŚĆ WE DWORZE

 

 

Wnetrze muzeum zywej kultury staropolskiejPrzy dziedzińcu dom chędogi,

Półtoraczne ławy w ganku,

Sień obszerna, a przy wianku

Wiszą strzelby, smycze, rogi,

Kordy, rzędy, drożne burki

I wyprawne pękiem skórki.

Drzwi na oścież – a w pokoju

Stół dębowy, woskowany,

Pod nim niedźwiedź rozesłany,

Dzban cynowy do napoju,

A na ścianach antenaty,

A na półkach srebrne blaty...[1]

 

 

 

Wnętrze Muzeum Żywej Kultury Staropolskiej w Janówce,
rys. Kinga Nowak na podstawie fotografii (Internet)

 

Oto skrócony, ale jakże przemawiający do wyobraźni „skondensowany” opis dworu – „domu chędogiego” polskiego szlachcica. Takim go widział poeta. W rzeczywistości dwór polski był nie tylko budynkiem, ale raczej sztabem generalnym dowodzącym rozległym gospodarstwem ziemiańskim. Mieszkał w nim szlachcic – ziemianin ze swą rodziną, często z kilkoma bliższymi lub dalszymi krewnymi, a czasem i z osobami zupełnie obcymi, które uczepiwszy się „pańskiej ręki i stoła” nadwerężały (nieraz całymi latami) cierpliwość gospodarza. Ten zaś zwykle bardziej dbał o swą reputację gościnnego dobroczyńcy niż zapobiegliwego strażnika spiżarni.

Dwór musiał pomieścić tę ciżbę ludzką i jednocześnie wypełniać potrzeby administracyjno-biurowe. Ustawicznie przebudowywany i rozbudowywany, krył w sobie rozliczne pomieszczenia. Zwykle były to: kuchnia, pokój pana, sypialnie, buduar, pokoje dziecinne, pokój dla bony lub guwernantki czy biblioteka, a także mniejsze izby, ale równie ważne, jak spiżarnia, garderoba, kredens, sień.  Dawniej na co dzień przebywali w nich domownicy czyli ziemianie oraz najbliższa służba; wszyscy zajmowali się zarówno sprawami domowymi, jak i zawodowymi. Działo się to w zrównoważonym czasie i przestrzeni: dom i praca, a nawet szkoła, przeplatały się ze sobą nawzajem, tworząc swoisty mikroświat, samowystarczalny i  jedyny w swoim rodzaju.

Jaki więc on był?  Ta historia kryje w sobie wiele ciekawych wątków. 

Ważną częścią domu był salon. Każdego powszedniego dnia po południu lub wieczorem rodzina, rezydenci, goście przebywający we dworze, gromadzili się razem, by spędzić kilka godzin na rozmowie, muzykowaniu, drobnych zatrudnieniach czy zabawie. Salon był dumą każdej pani domu, która starała się by wyglądał modnie. O jej dobrym smaku i wytworności świadczyło wyposażenie salonu w luksusowe meble oraz przedmioty go dopełniające, np. obrazy, zegary, kandelabry, żyrandole, wazony, dywany etc. Modnie zwłaszcza bywało wyłożyć na stole roczniki „Bluszczu” [2] , „Tygodnika Ilustrowanego” [3] lub uczoną książkę z zakładką w środku, co miało świadczyć, że pani domu oddaje się w wolnych chwilach poważniejszej lekturze. W salonie starsi zasiadali w fotelach, dla młodzieży przeznaczone były krzesła albo podnóżek. Gdy zapadał mrok, na ogół nie od razu wnoszono zapalone lampy lub świece, które w zwykły wieczór oszczędzano (elektryczność, za sprawą własnych elektrowni, pojawiła się we dworach na przełomie XIX/XX wieku). O tej porze - między dniem a nocą mówiło się – „uszanujmy szarą godzinę”. Wtedy to matki napominały lub radziły swoim córkom. Były to także chwile dla zadumy lub cichszych, poufalszych rozmów, a czasem pora odmówienia wspólnej modlitwy. Późniejszym wieczorem, już przy świetle, każdy powracał do swych zajęć, umilanych niejednokrotnie głośnym czytaniem jakiejś zajmującej książki lub śpiewem i grą na fortepianie.[4] Codzienny porządek zmieniał się, gdy w domu zawitali goście, nadchodziła wówczas pora rozlicznych rozrywek i zabaw (wtedy nie oszczędzano nawet na świeczkach).

Żytomierz

Żytomierz, rys. Pamela Kowalska na podstawie fotografii rodziny Łubieńskich (Internet)

 

Jeszcze w pierwszej połowie XIX w. w salonie odbywał się ślub córki ziemianina w jego rodzinnym domu. W pierwszym ćwierćwieczu XIX w. wprowadzono do salonu nowość: zaczęto ustawiać na Boże Narodzenie choinkę.[5] Na święta obdarowywano nie tylko wszystkich domowników, ale też służbę we dworze i mieszkańców folwarku. W wielu dworach rozpoczynano na długo przed Wigilią sporządzanie szczegółowych spisów służby folwarcznej. Cała służba domowa dostawała, np.: po worku z bakaliami, a nadto prezent indywidualny, zawsze coś z ubrania: dla kobiet - materiał na suknię lub bluzkę, szalik albo pończochy, dla mężczyzn - koszulę, rękawiczki, skarpetki itp.[6]

Przygotowaniem świątecznych potraw zajmowano się także w tych dworach, w których nie urządzano Wigilii, tylko udawano się w gościnę. Nie wypadało pojawić się z pustymi rękami, a zapasy jedzenia, które zabierano ze sobą, traktowano jako świąteczny podarunek.[7]

Wigilijny poranek rozpoczynał się tradycyjnym polowaniem, co jak głosił jeden z przesądów myśliwskich, zapewniało szczęście przez cały nadchodzący rok. Łupem myśliwych padały przede wszystkim zające, ale także lisy, dziki, bażanty, króliki, kuropatwy. Polowano wspólnie z sąsiadami i gośćmi z odleglejszych stron. Polowanie było pasją, a nawet prawdziwą namiętnością większości ziemian.[8]  

wyjazd na polwanie z sokołem

Wyjazd na polowanie z sokołem, rys. Pamela Kowalska na podstawie obrazu J. Kossaka

 

Tymczasem w kredensie, pomieszczeniu znajdującym się obok jadalni, kredensarze wraz z chłopcami kredensowymi szykowali nakrycia stołowe, doprawiali sałatę, układali pokrojone pieczywo i ciasta.  Znajdowały się tam fajerki - maszynki do gotowania wody, jajek, kawy, robienia czekolady. Tam także stały zazwyczaj „tarczany ordynaryjne” (rodzaj drewnianego tapczanu), przeznaczone na posłania dla służby. W pomieszczeniu tym poustawiane były szafy kryjące mnóstwo przegródek, półek i szuflad, w których trzymano sztućce, zastawę porcelanową, fajansową, szkła, srebra oraz nieprzebraną zwykle ilość obrusów. Do każdego z tych obrusów należała odpowiednia liczba serwet, które, misternie karbowane, ustawiano w czasie przyjęć przed gośćmi, w dni zaś powszednie wkładano w srebrne lub w kościane kółka. Kółko takie oznaczone monogramem, posiadał każdy z domowników, i do niego po posiłku wsuwał swą serwetę, aby się nie pomyliła z innymi.[9]

 

Scenka 4.jpg

Wieczerza, rys. Kinga Nowak na podstawie ilustracji z artykułu A. Merte (Internet)

 

Pokojem typowo męskim, w którym przebywał gospodarz wraz ze swoimi gośćmi była palarnia. Pan domu lubił czuć się swobodnie w tym pokoju i swobodnie podejmować przyjaciół, dlatego często wyposażona była w proste sprzęty, zapewniające przede wszystkim wygodę i komfort. Palarnia niejednokrotnie spełniała zarazem rolę pokoju myśliwskiego, tam zawieszano trofea łowieckie i trzymano broń. Na ścianach wisiały skóry zwierzęce. Często futro niedźwiedzia czy wilka rozściełano nieopodal kominka, by mógł się na nim wylegiwać ulubiony pies ułożony do polowania. Kilka wygodnych foteli, czasem biurko, dopełniało umeblowania. Najważniejszy jednak sprzęt stanowiła fajczarnia, czyli specjalny stojak służący do ustawiania fajek. W palarni pan domu, ubrany w turecki szlafrok, chętnie przesiadywał po sutym obiedzie. W drugiej połowie XIX w. palarnię zaczęto z francuska nazywać fumoir’em.[10]

Pokojem pracy gospodarza był gabinet, nazywany także kancelarią. Tam pan domu przyjmował administratora majątku i innych wyższych oficjalistów, żeby omówić zakończone roboty oraz wydać dyspozycje na dzień następny. W gabinecie przede wszystkim znajdował się sprzęt, przy którym można było pisać korespondencję czy wypisywać rachunki. Na biurku zazwyczaj stały liczne przybory do pisania: kałamarz, piaseczniczka - naczynie, w którym osuszano napisany tekst, płaska łódeczka, w której trzymano pióra, wycieraczkę do piór, specjalny nóż do ich ostrzenia. W kancelarii pod ścianami stały szafy, w których znajdowały się rejestry i książki oraz najważniejsze akta majątkowe. Kasa na pieniądze, fotel przed biurko, kilka krzeseł dla interesantów, przybory kominkowe oraz spluwaczki dopełniały zwykle urządzenia tego pokoju.[11]

W ciągu dnia pan domu zajmował się przede wszystkim kontrolą i planowaniem robót we dworze. Dopiero wieczorem, gdy wykonano już zaplanowaną pracę, odpoczywał i oddawał się lekturze lub prowadził rozmowy z domownikami. Koniec dnia wieńczył lekturą „Tygodnika Ilustrowanego” czy „Ziemianina”: interesowały go bowiem sprawy tak gospodarcze jak i polityczne, również rozgrywające się w szerokim świecie.[12] Nierzadko trwał tak przy lekturze do późnych godzin nocnych. 

Świat sypialni pani i pana domu to nie do końca zamknięta i osobista przestrzeń, lecz pokój dziennego pobytu. W początku XIX wieku w dworach bywały zazwyczaj dwie oddzielne sypialnie: pani i pana domu oraz dwie przyległe do nich ubieralnie (garderoby). Aby w dzień można było się wygodnie wyciągnąć bez konieczności rozburzania pościeli, w sypialni znajdował się zwykle szezlong. Meblem nieodzownym była również toaleta, zwana też gotowalnią lub garderobą. W sypialni był także klęcznik, przy którym odmawiano poranne i wieczorne pacierze. Wiszące na ścianach obrazy świętych lub krucyfiks, szczególnie taki, który czczono w rodzinie, miały chronić dom od wszelkiego zła. W XIX wieku przywiązywano ogromną wagę do pościeli, która misternie ułożona, piętrzyła się na każdym łóżku. Przylegającą do sypialni garderobę wypełniały szafy. Stały tu również komody z szufladami na bieliznę stołową, osobistą, pościelową, kufry na rzeczy zimowe, a także „ordynaryjny tarczan”, na którym sypiała panna służąca, by być zawsze na zawołanie swej pani.[13] 

Buduar, który znajdował się obok sypialni pani, łączył funkcje bawialni i gabinetu do pracy. Słowo buduar pochodzi od francuskiego słowa „bouder” - dąsać się . To właśnie tam pani domu mogła odpocząć od sztywnych norm i zasad obowiązujących na co dzień. Urządzony przytulniej, barwniej, jednym słowem bardziej kobieco niż salon, gromadził w swoim wnętrzu niewielkie mebelki i ogromną ilość drobnych bibelotów, które pani domu dostawała przy różnych okazjach od rodziny i znajomych. Buduar wyposażony był w niewielkie kanapy i fotele. Do pracy służył sekretarzyk lub małe biureczko z licznymi szufladkami. Na biureczku ustawiano lampę lub lichtarze, portreciki bliskich, kosztowne, najczęściej porcelanowe, przybory do pisania.

 

Buduar

Buduar, rys. Kinga Nowak na podstawie obrazu B. Rychter-Janowskiej (Internet)

 

Przy biureczku pani domu zasiadała nie tylko do prowadzenia rachunków, lecz przede wszystkim do pisania korespondencji. W XIX wieku kobiety miały zwyczaj, a właściwie niemal obowiązek, dzielić się wydarzeniami dni codziennych i świątecznych z najbliższą rodziną oraz z przyjaciółmi i sąsiadami. Trzeba było pamiętać o imieninach, urodzinach, rocznicach, wszelkich wydarzeniach familijnych, które wymagały stosownego listu i powinszowań.[14] Pani oddawała się rozlicznym zajęciom – czasem wyłącznie artystycznym. Wtedy ustawiano w buduarze pulpit, a nawet sztalugi do rysowania. Często ulubionym zajęciem pani było życie salonowe i sztuka podobania się, a także lektura poezji i romansów. Jednakowoż bardzo często pani domu obdarzona była zmysłem gospodarskim i dobrym zdrowiem. Miała wtedy dzień szczelnie wypełniony życiem rodzinnym i towarzyskim. Sprawy wychowania dzieci, wizyty gości, wyjazdy w sąsiedztwo, a przede wszystkim zarządzanie gospodarstwem domowym oraz praca społeczna zaprzątały ją bez reszty. Nadzorowała prace w kuchni, wydawała ze spiżarni produkty niezbędne do potraw. Uważano, że wzorowa ziemianka powinna wiedzieć, jak zestawiać menu na różne przyjęcia, co jest potrzebne w domowym gospodarstwie, oraz umieć pokierować przygotowaniem przetworów i gromadzeniem zapasów w spiżarni. W mniej zamożniejszych dworach zaangażowanie pani w gospodarstwie musiało być większe, jako że nie starczało pieniędzy na liczną służbę, a wydatki z konieczności podlegały skrupulatnej kontroli. Pani domu zatem sporządzała zestawienie planowanych dochodów i wydatków, i sprawdzała rachunki. Ponadto doglądała prac w ogrodzie, sprawowała pieczę nad mieszkańcami dworu, dbała o ich wychowanie i warunki bytowe, a także wizytowała założone przez siebie ochronki, odwiedzała wiejskie chałupy, udzielając cennych rad i lecząc chorych. Pani ze dworu udzielała także lekcji dzieciom wiejskim. Ochronki mieściły się najczęściej w zabudowaniach dworskich, a uczęszczały do nich zarówno dzieci gospodarzy, jak i służby folwarcznej.[15]

Hodowla drobiu, obok ogrodnictwa, była tą dziedziną gospodarstwa, którą pani we dworze zajmowała się najczęściej i najchętniej. Z biegiem lat właśnie hodowla drobiu dostarczała dochodów, które były nie tylko dodatkiem do osobistych zasobów finansowych pani domu, ale stanowiły również znaczącą część dochodów całego gospodarstwa. Pani nieustannie doskonaliła się w swoich umiejętnościach, czytała fachowe wydawnictwa i specjalistyczną prasę rolniczą, gdzie dużo miejsca poświęcano drobiarstwu. Młode panny odbywały praktyki we dworach, które odnosiły hodowlane sukcesy na niwie drobiarskiej.[16]

Kuchnia dworska, aby sprostać codziennym zadaniom musiała być obszerna. Toteż przynajmniej do połowy XIX w. – wzorem dawnych wieków - kuchnię sytuowano najczęściej w osobnym budynku nieopodal dworu. Potem kuchnię zaczęto umieszczać w suterenach dworu lub w bocznym jego skrzydle. Wokół kuchni przez cały dzień kręciła się służba oraz przejezdni, np. kupcy pragnący coś wytargować. Najważniejszym jej miejscem było palenisko, posługiwano się również rusztami i rożnami. W kuchni znajdował się także duży piec do pieczenia chlebów, ciast oraz większych sztuk mięsa. Z biegiem lat pojawiły się tzw. kuchnie angielskie, murowane z cegły lub kafli, które jednak nie miały swoich zwolenników - wielu kucharzy nie umiało po prostu na nich gotować. Także ku niezadowoleniu kucharek i kucharzy wprowadzono do kuchni opał węglowy, który początkowo spotkał się z dużą nieufnością użytkowników.       

W kuchni obok zwykłego gotowania i przyrządzania potraw zajmowano się wieloma innymi czynnościami, dziś już w kuchni niewykonywanymi, np.: ubijano masło, rąbano ćwierci mięsa przy pomocy topora lub tasaka, robiono nalewki, często używane również jako lekarstwa. Wszystkim tym zawiadywał kucharz. Pewną znajomość kuchni posiadały również panie domu, chociaż wiele było takich, zwłaszcza w bardzo zamożnych dworach, które nigdy nie przekroczyły kuchennego progu.                                                                          

Mieszkańcy dworu prowadzili aktywne życie towarzyskie. Często gościli przejezdnych, a obiady, kolacje, i przede wszystkim wystawne przyjęcia, ciągnęły się zwykle nieskończenie długo. Kardynalną cnotą polskiego ziemianina była gościnność. Bramę prowadzącą do dworu trzymano otwartą dla wszystkich, nawet nieznanych gości. Zwykłą rzeczą była niespodziewana wizyta i nocleg znajomych i krewnych, którzy akurat znaleźli się w okolicy.[17] Nierzadko gospodarze wyjeżdżali sami do sąsiednich dworów, do wielkich miast na dłuższy pobyt czy do kurortów, zwanych także wodami. Również intensywną częstotliwością odznaczały się wyjazdy za granicę. Wiele ziemiańskich rodzin na zimowe miesiące opuszczało swoje wiejskie siedziby. Na miejscu pozostawała część służby i administrator. Dopiero na lato zjeżdżano do swoich majątków, i wtedy obowiązkowo składano wizyty we dworach bliższych i dalszych krewnych osiadłych  w okolicy.[18]

Powszechna wesołość panowała szczególnie w zapusty; wtedy ziemianie chętnie urządzali zabawy, gdzie „cała ludność szlachecka na prowincji ruszała się ze swoich siedzib, najeżdżając się nawzajem kuligami.”[19]  Zabawy bywały wesołe i częste, tańczono krakowiaka i mazura, tańce polskie i obce, ludowe i salonowe. Tańczono wszędzie: w sali balowej pobliskiego dworu i na dworze, wśród drzew…

kulig

Kulig, rys. Kinga Nowak na podstawie ilustracji z artykułu E. Michałowskiej-Walkiewicz (Internet)

 

Codzienne życie ziemian było ciekawe. Domownikom dworu, gdy się zbudzili, służba serwowała do łóżka kawę ze śmietaną oraz obwarzanki, biszkopty lub bułeczki. Właściwe śniadanie podawano później w jadalni, i składało się ono z chleba, bułek, masła, kawy, jajek, szynki, wędzonych ryb, sera czy pasztetów. W wielu dworach spożywano także drugie śniadanie. Jego menu zależało od pory obiadu, ponieważ ziemianin często wyjeżdżał  do południa, objeżdżał pola, na których zaplanowano na ten dzień prace, czy załatwiał interesy, i wracał właśnie na posiłek.

Do obiadu, jadanego przeważnie koło południa, gospodarze i goście schodzili się  punktualnie o ustalonej godzinie. Podawano zwykle od czterech do sześciu potraw: zupę, dwa dania mięsne, jarzyny i deser. Często na deser i kawę oraz rozmowy przechodzono do salonu lub biblioteki, która odgrywała ważną rolę w życiu dworu. Wiele z nich mogło poszczycić się bogatym księgozbiorem, kolekcjonowanym przez całe pokolenia. Oprócz podręczników rolniczych i poradników gospodarczych, książek o tematyce religijnej i historycznej sprowadzano także beletrystykę polską i obcą, najczęściej francuską. Zwykle książki zajmowały jedną lub dwie szafy biblioteczne w salonie, w uboższych dworach - ledwie kilka półek, ale bywało też, że przeznaczano na nie oddzielne pomieszczenie - właśnie bibliotekę.[20]

Około czwartej lub piątej po południu przenoszono się z powrotem do jadalni, w której rozpoczynał się podwieczorek składający się z kawy, herbaty, różnych gatunków konfitur, ciastek oraz owoców. Kolacja składała się przeważnie z trzech potraw. Podawano, podobnie jak na obiad: zakąski, podstawowe dania mięsne i desery.

Oprócz stołu, wokół którego zasiadali gospodarze i goście, w każdym dworze czy pałacu funkcjonował drugi, a niekiedy i trzeci „stół”. Tak nazywano pożywienie dla służących i innych osób zatrudnionych w domu i na folwarku, czyli pracowników dworskich.[21] Grupa ta nie była jednakowa społecznie, a podziały istniały takie, jak wśród szlachty czy mieszczaństwa. Główne bariery przebiegały między personelem administracyjnym a pozostałą służbą. W pierwszej grupie byli służący, którzy zajmowali się  wychowaniem i edukacją młodego pokolenia: bony, nauczyciele i korepetytorzy. Szczególnym szacunkiem obdarzano tu cudzoziemców, zwłaszcza francuskiego pochodzenia. Do drugiej grupy, czyli administracji, należeli kierownicy i wyższy personel zakładów przemysłowych, działających na terenie majątku, np. dyrektor cukrowni, kierownik gorzelni, lekarz fabryczny. Pozostała służba dzieliła się zasadniczo na: służbę domową i pracowników zatrudnionych w gospodarstwie. Najbardziej uprzywilejowanymi byli ci, którzy byli związani bezpośrednio z domem mieszkalnym właściciela, np. gospodyni, lokaj, pokojówka, niania czy piastunka dzieci, klucznik, garderobiana, kucharz, praczka, chłopiec kredensowy, stróż itd. Ale i tu obowiązywała hierarchia. Inną pozycję miał kamerdyner, a inną chłopiec kredensowy czy pomocnik kucharza.[22] Kucharkę lub - co uchodziło za znacznie elegantsze - kucharza, zatrudniano w każdym, nawet niezamożnym dworze. Zbankrutowany szlachcic dopóki się dało, trzymał dobrego kucharza, a kucharz kończył swoją karierę we dworze dopiero wtedy, kiedy już fornalki, woły, a nawet i krowy zostały wysprzedane. Kucharz miał wysoką pozycję. Od jego talentów zależał towarzyski prestiż gospodarzy. Najbardziej ceniono kucharzy francuskich lub takich, którzy opanowali zasady francuskiej kuchni.[23]

Najliczniejszą i najniżej notowaną była służba zaplecza gospodarczego i folwarczna. Niektórzy jej przedstawiciele cieszyli się wysoką pozycją wśród współpracowników, np. ogrodnik, młynarz.  Niezłą też pozycję mógł mieć stangret, a także zwierzchnicy służby gospodarskiej i polowej: gumienni, karbowi. Dalej w hierarchii znajdowali się folwarczni rzemieślnicy: stolarze, stelmachowie, kowale, młynarze, mleczarze, gorzelniani, majstrowie w dworskich zakładach przemysłowych. Jeszcze w innej podgrupie mogli być zwykli furmani, stajenni, stróżowie folwarku, dojarki, gajowi, pastuchowie, wreszcie gromada robotników i robotnic polowych. Ci ostatni dzielili się na pracowników stałych i robotników sezonowych zatrudnionych na określony czas.

damy w salonie

Damy w salonie, rys. Pamela Kowalska na podstawie fotografii z kolekcji J. Przewłockiego (Internet)

 

W domach szlacheckich zachowywano pewne zasady i hierarchię przy zatrudnianiu pracowników różnych kategorii. Ważniejsze, lepiej płatne funkcje zachowywano dla drobnej szlachty, ludność chłopska zajmowała gorsze miejsca. Ważnym stanowiskiem był ekonom, którego nazywano zarządcą całego gospodarstwa, innym razem był on pracownikiem nadzorującym prace polowe. Kolejną ważną pozycją we dworze zajmował pisarz, który prowadził rachunkowość związaną z pracą robotników rolnych (nadzór i płace), czuwał nad stanem zapasów zboża, pilnował spichlerza itp. Raz podjęta praca we dworze była niekiedy dożywotnia, szczególnie dla bardziej wykwalifikowanych pracowników. Był również zwyczaj przejmowania sprawdzonych już oficjalistów z innych domów. Kariery rozpoczynano od najniższych funkcji, później awansowano, zależnie od posiadanych i zdobytych umiejętności. Bardziej zdolni młodzi chłopcy mieli czasami szansę na zdobycie edukacji w szkołach na koszt dworu. Wybrańców, sprawdzonych i obdarzonych zaufaniem traktowano jak domowników. Tych, którzy doczekali starości we dworze, przyjmowano na utrzymanie i opiekowano się nimi do końca życia. W wielu domach dzieci uczono szacunku dla służby i wymagano posłuszeństwa dla bon, nauczycielek czy służących. Jednakże utrzymywały się silne bariery między właścicielami a ich pracownikami, i tak np. zdejmowanie nakrycia głowy, kłanianie się i całowanie po rękach właścicieli było jednym z charakterystycznych elementów podkreślających miejsce służącego we dworze. Dzieci oficjalistów mogły być towarzyszami zabaw czy edukacji domowej młodych ziemian. Zdarzały się jednak przypadki, iż dzieciom ziemian zabraniano kontaktów ze służbą, aby uchronić je przed złymi obyczajami i językiem. Bywanie w kuchni, kredensie, pokojach służby, nie mówiąc już o izbach czeladzi, było z reguły dzieciom i młodzieży ziemiańskiej zabronione.[24]

Gdy dzieci gospodarza dochodziły do wieku, kiedy była pora pomyśleć o ich edukacji, dom zapełniał się maître’ami i guwernantkami. Wywodzili się oni spośród młodzieży akademickiej, która w ten sposób dorabiała sobie na dalsze studia lub spośród ludzi, którzy ukończyli już jakiś fakultet i w ten sposób rozpoczynali dopiero karierę życiową. Chętnie angażowano cudzoziemców; ceniono sobie, gdy maître odznaczał się rozległą „światową” wiedzą, pełną ogładą towarzyską, potrafił wymyślić i zorganizować ciekawe rozrywki. Maître’owie zajmowali się młodzieżą męską. Pieczę nad dziewczętami powierzano guwernantkom, do których zadań należało przekazanie młodej pannie stosownej ogłady, wyuczenie jej przynajmniej jednego języka (najczęściej francuskiego), muzyki, robótek ręcznych, salonowego obejścia.[25]

Zarządzanie dworskim gospodarstwem nie było wcale proste, dlatego zamiłowanie ziemianina do pracy w rolnictwie było cechą najbardziej cenioną. Zazwyczaj to on osobiście gospodarował w swym folwarku, wyręczając się w nadzorowaniu robót w polu i we dworze urzędnikami: ekonomami, włodarzami, karbowymi. Niejeden ziemianin występował często w roli rozjemcy i autorytetu, gdy wśród robotników folwarcznych dochodziło do sporów.

Codzienne wydatki notowano w kajetach, a ponieważ rejestrowały pieniądze, które „wysunęły się z domu”, zeszyty te częściej trafiały do pieca niż do archiwum. Rachunki majątkowe to rzecz inna; te prowadzone były na ogół w miarę starannie i przechowywane długo.[26] To samo tyczy się tabel rachunkowych, które prowadzono zarówno w dużym majątku, jak i małym folwarku. Zawierały zazwyczaj kilkuzdaniowy opis dworu i browaru, wykaz poddanych - od kmieciów poczynając, na komornikach kończąc, łącznie z wyliczeniem ich powinności. Na ich podstawie możemy się dowiedzieć, że nie wszyscy kmiecie, czy zagrodnicy mieli jednakowe powinności, było to uwarunkowane możliwościami danego gospodarstwa. Z biegiem lat powinności malały, a wzrastała rola czynszu. Zapisywano przede wszystkim wszelkie dochody, rozchody i obowiązki poddanych w dokumentach - tzw. modelleuszach. Szczegółowe wyliczenia były następnie sumowane, i po uogólnieniu, umieszczane w zestawieniu rocznym. Ważne dla dworu były rejestry krescencji, czyli bilans roczny. Od wielkości urodzaju i odpowiedniego nim zarządzania zależała przyszłość gospodarstwa. Należało zaplanować, ile zestawić na siew, na spożycie, na tzw. ordynarię, tj. wynagrodzenie, głównie rzemieślników dworskich, ile zostawić w spichrzach, a ile sprzedać.

Z biegiem lat praca w kancelarii stawała się coraz bardziej absorbująca i wymagająca pewnych kwalifikacji. Gospodarz musiał prowadzić księgi dochodu i rozchodu oraz dokumentację produkcji rolnej i hodowlanej. Bardziej zaradni ziemianie przechodzili z biegiem czasu na nowe metody gospodarowania, a to wiązało się  z koniecznością prowadzenia coraz bardziej rozrastającej się dokumentacji, odbywania codziennych rozmów z urzędnikami gospodarczymi, przyjmowania interesantów i miejscowych urzędników. Gospodarz musiał sprawdzać i zatwierdzać rachunki, zamawiać nawozy sztuczne, nasiona, części maszyn, węgiel, materiały budowlane. Przygotowywał zeznania podatkowe, wypełniał różne ankiety, załatwiał korespondencję w sprawach społecznych, pisał listy do krewnych, przyjaciół i znajomych zwracających się o radę i pomoc. Często sam kierował procesem produkcji w majątku, starał się sprawdzać, czy zwykłe codzienne czynności w zabudowaniach folwarcznych przebiegają prawidłowo. Przyglądał się karmieniu inwentarza, czyszczeniu koni, wyruszaniu zaprzęgów w pole itp.

Z gospodarstwem folwarcznym związany był przemysł dworski. Stanowiły go obiekty wytwórczości spożywczej: browary, młyny, wiatraki, olejarnie, gorzelnie oraz cukrownie, a także zakłady niespożywcze: tartaki, papiernie, gręplarnie, cegielnie. Z reguły ta ostatnia grupa obiektów lokalizowana była w pewnym oddaleniu od założenia dworsko-folwarcznego - nie pozostawała zatem w powiązaniu krajobrazowym z rezydencją, w przeciwieństwie do produkcji spożywczej, którą lokalizowano często w podwórzu folwarcznym.[27]

Młyn wodny

Młyn wodny w Żelazowej Woli, rys. Kinga Nowak na podstawie ilustracji A. Fonfary z albumu „Tak żyli ludzie w dawnej Polsce”, red. A. Matkowskiej

 

Na początku XIX wieku powierzchnia majątków wahała się od stu kilkudziesięciu hektarów do kilkuset, czasem nawet powyżej 500 hektarów. Przeciętna wielkość majątku wynosiła trzysta kilkadziesiąt hektarów. W XIX wieku powierzchnie dóbr nieco skurczyły się z powodu uwłaszczenia i licznych parcelacji. Z biegiem czasu produkcja rolna stawała się mniej opłacalna i dwory ubożały. Do upadku przyczyniło się także marnotrawstwo, niegospodarność, spekulacje, wystawny tryb życia, hazard, zwłaszcza karciany. Przed wojną większość dworów była skrajanie zadłużona i posiadała obciążone hipoteki. Klęski dopełniła reforma rolna z 1944 r., parcelacja majątków ziemskich, połączona z wyrzuceniem bez odszkodowania ich prawowitych właścicieli. Spowodowało to nieodwracalne zmiany na polskiej wsi.

Dawniej dwór był „domem-przedsiębiorstwem”[28], funkcjonującym na wielu płaszczyznach: kulturowej, gospodarczej czy oświatowej. W dzisiejszych czasach odnotowuje się powolne odradzanie się dworów ziemiańskich i przywracanie niektórych ich funkcji, głównie kulturowych. Jednakże nie jest to powrót do tradycji ziemiańskiej, która właściwie została całkowicie zniszczona.  Ani do dawnej świetności szlacheckiej, o której dziś już tylko w książkach przeczytać można.

wesele

Wesele, rys. Pamela Kowalska na podstawie fotografii J. Przewłockiego (Internet)

Oprac. Magdalena Bieniek – pracownik Oddziału Terenowego Bolimowskiego Parku Krajobrazowego

--------------------------------------------

[1] W. Pol, Pieśń o ziemi, 1859, s. 59.
[2] „Bluszcz” - ilustrowany tygodnik kobiecy wydawany w Warszawie w latach 1865-1918, 1921-1939 i 2008-2012 r.
[3]„Tygodnik Ilustrowany” – warszawskie ilustrowane czasopismo kulturalno-społeczne wydawane w latach 1859-1939.
[4] E. Kowecka, W salonie i w kuchni, Poznań 2008, s. 104.
[5] Ibidem, s.107.
[6] M. Łozińska, W ziemiańskim dworze, Warszawa 2011, s. 19.
[7]   M. Łozińska, W ziemiańskim dworze, Warszawa 2011, s. 25.
[8]  Ibidem, s. 27.
[9]  E.  Kowecka, dz. cyt., s. 115.
[10] E.  Kowecka, dz. cyt., s. 116.
[11] Ibidem, s. 118.
[12]  W. Molik, Życie codzienne ziemiaństwa w Wielkopolsce, Poznań 1999, s. 298- 301.
[13]  E. Kowecka, dz. cyt., s. 120-127.
[14]  W.  Molik, dz. cyt., s. 176.
[15]  Ibidem, s. 315.
[16]  M. Łozińska, dz. cyt., s. 84-85.
[17] M. Łozińska, dz. cyt., s. 203-205.
[18] Ibidem, s. 72-73.
[19]  K. Koźmian, Pamiętniki, Wrocław 1972
[20] M. Łozińska, dz. cyt., s. 103.
[21] W. Molik, dz. cyt., s. 266-275.
[22] T. Epstein, Oficjaliści i służba w dworze polskim w XIX wieku [w:] Dwór polski: zjawisko historyczne i kulturowe. Materiały z IV Seminarium Stowarzyszenia Historyków Sztuki, Warszawa 2004,  s. 135-136.
[23] M. Łozińska, dz. cyt., s. 22-23.
[24]  T. Epstein, dz. cyt., s. 135-146.
[25]  E. Kowecka, dz. cyt.,  s. 30-31.
[26]  Ibidem, s. 239.
[27] G. M. Balińska, Obiekty przemysłu dworskiego w krajobrazie rezydencji ziemiańskiej, [w:] Dwór polski w XIX wieku: zjawisko historyczne i kulturowe. Materiały z IV Seminarium Stowarzyszenia Historyków Sztuki, Warszawa 2004, s. 167.
[28] E. Kowecka, dz. cyt., s. 5.

CMENTARZE I MOGIŁY 

Ziemia kryje prochy, czas zaciera ślady…

Puszcza Bolimowska, okolice Bolimowa, dolina Rawki od dawna były miejscem przemarszu wojsk i zmagań wojennych. Największe piętno odcisnęła tam Wielka Wojna, a zwłaszcza walki pozycyjne w latach 1914 – 1915. Pozostało po nich kilkadziesiąt cmentarzy. Poza kilkoma wyjątkami (Joachimów–Mogiły – Mauzoleum, Humin, Wólka Łasiecka) większość  z nich jest w złym lub bardzo złym stanie. Niektóre (np. Polesie czy okolice Nowego Kawęczyna) ulegają powolnemu zatarciu i czasem już tylko kilka większych kamieni oznacza miejsce spoczynku żołnierzy. Inne (np. Skierniewice-Rawka PKP czy Joachimów–Mogiły przy A2) zostały niemal zlikwidowane z racji robót ziemnych.

Oddział Terenowy Bolimowskiego Parku Krajobrazowego – na miarę swych skromnych środków finansowych – wykonuje corocznie prace porządkowe na wybranych (zwykle 5 – 6) cmentarzach.   

W roku 2020 wykonano następujące prace:

- kurhan prawosławny w Kamionie: usunięto stare znicze, suche gałęzie, zgrabiono liście, na koronie kurhanu ustawiono 2 białe krzyże prawosławne;

- cmentarz niemiecki w Kamionie: oczyszczono i pomalowano białą farbą 6 krzyży wystawionych dwa lata temu, ustabilizowano wsporniki podtrzymujące krzyże, umyto tabliczki z wykazami poległych, zebrano śmieci i stare znicze, usunięto suche gałęzie, wykoszono drobne krzewy i trawę, poza koroną cmentarza umieszczono tablicę informacyjną o przebiegu bitwy ze zdjęciami pierwotnego cmentarza oraz tabelaryczne ujęcie ekshumacji z okolicznych miejsc;

- cmentarz rosyjski w Kamionie (na skarpie) w sąsiedztwie linii wysokiego napięcia: wycięto krzewy, usunięto suche gałęzie, zebrano stare znicze, posadowiono biały krzyż prawosławny;

- kurhan rosyjski w Smolarni: odnowiono drewniany płot, oczyszczono i pomalowano krzyże: drewniany i metalowy, usunięto suche gałęzie;

- kurhan rosyjski w Samicach: oczyszczono i pomalowano drewniany krzyż i metalowy płotek wokół krzyża, oczyszczono dwie tablice informacyjne, zebrano stare znicze i suche gałęzie, wycięto krzewy.

W latach 2021 i 2022 wykonywano podobne prace na tych i innych cmentarzach oraz pojedynczych mogiłach wojennych, dążąc do zachowania podstawowej estetyki miejsca i starając się ograniczyć sukcesję leśną i szkody wynikłe z upływu czasu.

1. Czym skorupka za młodu nasiąknie 1 JSł Budy Grabskie

2. Czym skorupka za młodu nasiąknie 2.JSł Przy Rokieice

Fot. 1. Młode pomocniczki Jacka Słupskiego na cmentarzu w Budach Grabskich (przy Rokicie). Fot. Jacek Słupski.

Fot. 2. Na cmentarzu w Budach Grabskich (przy Rokicie). Fot. Jacek Słupski.

3. Czym skorupka za młodu nasiąknie 3. Łucja Słupska przy Rokicie                                  

Fot. 3. Na cmentarzu w Budach Grabskich (przy Rokicie). Fot. Łucja Słupska.

Fot. 4. Prace na cmentarzu w Wólce Łasieckiej. Rekonstrukcja ołtarza-obelisku. Fot. Jacek Słupski.

                                                                 

Fot 5 i 6. Prace na cmentarzu w Wólce Łasieckiej. Czyszczenie płyt nagrobnych. Fot. Jacek Słupski.

7. DSCF0923. J. Sł  8. DSCF1269 J.SŁ Samowyzwalacz Samice 

Fot. 7. Prace na cmentarzu (niemieckim) w Kamionie. Fot. Jacek Słupski.

Fot. 8. Odkrzaczanie na cmentarzu w Samicach. Fot. Jacek Słupski.

 

Prace wykonywane co roku przez Oddział Terenowy Bolimowskiego Parku Krajobrazowego  ograniczają się do sprzątania i bieżących porządków, i to na kilku zaledwie obiektach w obrębie Bolimowskiego Parku Krajobrazowego. Stan innych, nieoznakowanych i zaniedbanych przypomina nam o zapomnianym obowiązku.

Potrzeby są ogromne. Ot, choćby rozsypujący się obelisk/ołtarz przy Trakcie Kozackim i kamień upamiętniający tragedię 159 Minen Werfer Abteilung… Wykonanie prac rekonstrukcyjnych i konserwatorskich wymaga tam bardzo dużych nakładów.

Generalnie – w strefie Bolimowskiego Parku Krajobrazowego niezbędny jest duży (i drogi !), kompleksowy projekt renowacyjny, realizowany pod nadzorem konserwatorskim.

Działania OT BPK wspiera nieformalna grupa wolontariuszy, wykonujących rozmaite prace, na cmentarzach Wielkiej Wojny, także poza Bolimowskim Parkiem Krajobrazowym.   

Na wniosek Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Łódzkiego:  

  • W roku 2014 Wicewojewoda Łódzki Paweł Bejda odznaczył wolontariuszy:
    - Seweryna Lewandowskiego - Złotym Medalem „Opiekun Miejsc Pamięci Narodowej”,                                                                                                                                
    - Jacka Słupskiego – Srebrnym Medalem „Opiekun Miejsc Pamięci Narodowej”. 

 

1  2 

Seweryn Lewandowski i Jacek Słupski otrzymują odznaczenia z rąk Wicewojewody Pawła Bejdy w Starostwie Skierniewickim podczas uroczystej Sesji Rady Powiatu. Fot. Archiwum OT BPK.

 

  • W roku 2015 Srebrny Medal „Opiekun Miejsc Pamięci Narodowej” otrzymał Łukasz Konopacki podczas uroczystości rocznicowych i pokazów rekonstrukcyjnych w Bolimowie.
                                                                 

Łukasz Konopacki otrzymuje odznaczenie podczas uroczystości rocznicowych w Bolimowie. Fot. Stanisław Pytliński.

 

  • W roku 2017 Wojewoda Łódzki, Zbigniew Rau odznaczył: Łukasza Konopackiego, Piotra Moskwę, Jacka Słupskiego i Pawła Woźnickiego Brązowym Krzyżem Zasługi za zaangażowanie w opiekę nad miejscami pamięci narodowej.
4. 20170607 122454  5. 20170607 122824 

Odznaczeni Brązowym Krzyżem Zasługi w Urzędzie Wojewódzkim w Łodzi. Fot. Stanisław Pytliński.

 

  • W roku 2022 Jacek Słupski został odznaczony Złotym Medalem „Opiekun Miejsc Pamięci Narodowej”. ( link do newsa).
6. IMG 20220609 123914  7. odznaczenie 2022 r fot. Urząd Wojewódzki 

Złoty Medal „Opiekun Miejsc Pamięci Narodowej” przyznany Jackowi Słupskiemu. Fot. Stanisław Pytliński.

Jacek Słupski (pierwszy z lewej) odznaczony Medalem Opiekun Miejsc Pamięci Narodowej (fotografia Łódzki Urząd Wojewódzki).

 

Działalność Jacka Słupskiego została odnotowana również na arenie międzynarodowej: w roku 2014 został on uhonorowany Brązowym Medalem „FIDELITER ET CONSTANTER NOSTER RES” przyznanym przez "Verein Historische Uniformen des Deutschen Kaiserreiches 1871-1918 e.V." czyli "Związek mundury historyczne cesarstwa Niemiec 1871 – 1918” w Weimarze.

8

 Dyplom honorowy i medal „FIDELITER ET CONSTANTER NOSTER RES”. Fot. Jacek Słupski.

 

W roku 2021 Muzeum Historyczne w Skierniewicach wydało ilustrowaną publikację p.t. „Dzieje cmentarzy I wojny światowej w powiecie skierniewickim od momentu powstania po dzień dzisiejszy”, w której nakreślono tło historyczne i opisano kilkanaście cmentarzy. Publikacja ta towarzyszyła wystawie „Groby i cmentarze z okresu I wojny światowej na terenie powiatu skierniewickiego”, będącej pokłosiem I etapu rozległych badań dokonanych w 2021 r. Jej kuratorem był Piotr Paradowski. W roku 2022 i latach następnych badania będą kontynuowane.

Więcej na temat okolicznych pól bitew, cmentarzy i mogił – Muzeum Historyczne Skierniewic, tel. 573 447 126, www.muzeumskierniewic.pl,  archiwumskierniewic.pl

 00000001

Fotografia okładki broszury "Dzieje cmentarzy I wojny światowej w powiecie skierniewickim od momentu powstania po dzień dzisiejszy" wydanej przez Muzeum Historyczne Skierniewic

Wędrując po Puszczy Bolimowskiej, zatrzymajmy się na chwilę przy leśnych cmentarzach i zapalmy świeczkę, pamiętając, iż w wojnie cesarzy – zaborców walczyli nasi rodacy, często strzelając do siebie. Ocenia się, iż w Wielkiej Wojnie, pod sztandarami zaborców walczyło ok. 3 milionów Polaków, co piąty zginął.

CMENTARZE WIELKIEJ WOJNY    (w kolejności alfabetycznej wg nazw miejscowości)

Zestawienie na podstawie:

- opracowania „INWENTARYZACJA WYBRANYCH MIEJSC POCHÓWKÓW NA TERENIE BOLIMOWSKIEGO PARKU KRAJOBRAZOWEGO I OKOLIC – I WOJNA ŚWIATOWA”, wykonanego w 2014r. na zlecenie Oddziału Terenowego Bolimowskiego Parku Krajobrazowego przez Łukasza Konopackiego i Jacka Słupskiego (ŁK i JS), zaktualizowanego w 2021 r. przez Jacka Słupskiego;

- lustracji terenowych dokonanych w roku 2016 przez Aleksandrę Czarnołęcką (AC) – stażystkę  w OT BPK,

- bieżących lustracji i działań pracowników OT BPK.

Zwracamy się z serdeczną prośbą do wszystkich sympatyków Bolimowskiego Parku Krajobrazowego i tropicieli historii o pomoc i nadsyłanie własnych uwag, obserwacji i fotografii, mogących uzupełnić nasze wiadomości i rozszerzyć listę nekropolii.

 

CMENTARZE I WOJNY ŚWIATOWEJ

w strefie Bolimowskiego Parku Krajobrazowego (numeracja wg. mapy rozmieszczenia cmentarzy i mogił – w opracowaniu):

  1. Białe Błoto, k. Grabiny Radziwiłłowskiej, gm. Puszcza Mariańska
  2. Bolimowska Wieś, gm. Bolimów, przy rondzie
  3. Borzymówka, gm. Nowa Sucha
  4. Budy Grabskie, gm. Skierniewice, przy oddz. 196, nadl. Skierniewice
  5. Budy Grabskie, gm. Skierniewice, przy Rokicie, oddz. 309, nadl. Skierniewice
  6. Czarne Błotko, gm. Bolimów, uroczysko, oddział nr 121, nadl. Radziwiłłów
  7. Guzów, gm. Wiskitki
  8. Gradówek, gm. Nowa Sucha
  9. Humin, gam. Bolimów, przy drodze do Szymanowa
  10. Jesionka, Wiskitki, przy linii kolejowej
  11. Joachimów-Mogiły – Mauzoleum, gm. Bolimów, oddz. 127, nadl. Radziwiłłów
  12. Joachimów-Mogiły – Ossuarium, Bolimów
  13. Joachimów-Mogiły, gm. Bolimów, przy autostradzie A2
  14. Kamion, gm. Puszcza Mariańska, przy skrzyżowaniu dróg nr 70 i nr 719, niemiecki,
  15. Kamion, gm. Puszcza Mariańska, przy skrzyżowaniu dróg nr 70 i nr 719, rosyjski
  16. Kamion, gm. Puszcza Mariańska, na skarpie
  17. Kolonia Dukaczew, gm. Nowy Kawęczyn
  18. Miedniewice Zaklasztorne I, gm. Wiskitki, cmentarz ogrodzony
  19. Miedniewice Zaklasztorne II, gm. Wiskitki, cmentarz w polu
  20. Nowy Kawęczyn
  21. Modrzew, gm. Bolimów, uroczysko, oddz. 120, nadleśnictwo Radziwiłłów
  22. Polesie, gm. Nieborów, przy byłej gajówce, gm. Nieborów
  23. Puszcza Mariańska – Kopiec Niepodległości
  24. Skierniewice – Rawka PKP, przy torach kolejowych i boisku sportowym
  25. Skierniewice – Strzelba, cmentarz wielowyznaniowy przy ul. Strobowskiej
  26. Samice, gm. Skierniewice, przy drodze brukowanej
  27. Smolarnia, gm. Wiskitki, oddz. 196, przy drodze do Popielarni
  28. Wola Szydłowiecka, gm. Bolimów
  29. Wólka Łasiecka, gm. Bolimów, przy autostradzie A2

 

SZLAK NEKROPOLII WIELKIEJ WOJNY

Proponujemy Państwu wyprawę rowerową liczącym 36 km niebieskim szlakiem Nekropolii Wielkiej Wojny. Na szlaku i w jego pobliżu znajdziemy kilka cmentarzy wojennych i innych miejsc, związanych historycznie z Puszczą Bolimowską i tą częścią Mazowsza.

Jako miejsce startu i mety, proponujemy parking leśny w pobliżu wieś Samice w gm. Skierniewice. W pobliżu – na naszej trasie – znajduje się pierwszy z opisanych niżej cmentarzy.

Opis szlaku:

1. Samice. W pobliżu mostu, tuż przy drodze leśnej znajduje się wyraźnie widoczny ziemny kurhan – miejsce spoczynku bliżej nieokreślonej liczby żołnierzy rosyjskich. Od strony drogi postawiono współczesny drewniany krzyż rzymskokatolicki otoczony improwizowanym płotkiem.

Udając się następnie, w kierunku pd.-zach., przebywszy most na Rawce, docieramy  do Samic, gdzie skręcamy w prawo i udajemy się w kierunku Rawki (dzielnica Skierniewic).

2. Ruda. Po lewej stronie przy zabudowaniach byłej leśniczówki „Ruda” grodzisko wczesnosłowiańskie, najprawdopodobniej jedno ze strzegących wówczas doliny Rawki i przejść przez rzekę.

3. Cmentarz wojenny w Budach Grabskich (nad rzeczką Rokitą). Położony pośród lasu, otoczony wałem ziemnym cmentarz z I wojny światowej, najprawdopodobniej rosyjski, z dwiema długimi kwaterami mogił ziemnych i centralnie usytuowaną, mniejszą kwaterą z krzyżami – rzymskokatolickim i prawosławnym i głazem narzutowym z tablicą o treści: „Cmentarz wojenny żołnierzy poległych w pierwszej wojnie światowej 1914 – 1918”. W 2015 r. miejsce pochówku szczątków 5 żołnierzy rosyjskich, ekshumowanych podczas robót drogowych w Bolimowskiej Wsi (linia frontu Wielkiej Wojny z lat 1914/15).

4.Sosenka (Ruda 50). Ośrodek turystyki kajakowej czynny od maja do października (bar, domki letniskowe); na terenie ośrodka kamień upamiętniający zmarłych kajakarzy, zasłużonych dla regionu. Za płotem, na skarpie od strony Rawki, samotna mogiła dwóch żołnierzy z 1939 r. (Krawicki Jan – plut. podchorąży, Opolski Jan – strzelec).

5. Puszcza Bolimowska (w pobliżu Rawki i Joachimowa-Mogił).

- Krater nr 227 – skutek ataku minowego, niewidoczny ze szlaku, opisany na tablicy informacyjnej „Przydrożne lekcje historii”, przy altance przy parkingu na skraju lasu.

- Pomnik Powstańców Styczniowych 1863 r. – wybudowany w latach 20. ubiegłego wieku pomnik z głazów narzutowych z napisem „GLORIA VICTIS”, upamiętniający bitwę stoczoną w tamtej okolicy 7 lutego 1863 r.  przez oddział Władysława Stroynowskiego z 4-krotnie liczniejszymi siłami rosyjskimi. Obecnie miejsce uroczystych obchodów rocznicowych (apel poległych, msza polowa, rajd „Powstańczym szlakiem”). Więcej na temat Powstania Styczniowego na terenie dzisiejszego Bolimowskiego Parku Krajobrazowego na stronie internetowej: https://parkilodzkie.pl/bpk/historia-i-kultura/powstanie-styczniowe-w-bpk

 6. Mauzoleum Niemieckie w Joachimowie-Mogiłach.  Wybudowany w latach 30. ubiegłego wieku kamienny ring z krzyżem na środku – jedyny przyzwoicie   utrzymany cmentarz Wielkiej Wojny w Bolimowskim Parku. Przypuszcza się, iż spoczywa tam 1200 bezimiennych żołnierzy poległych w 1915 r., głównie podczas samobójczego ataku 7 lipca 1915 r. Znajdują się tam także prochy 2500 żołnierzy niemieckich II wojny światowej ekshumowanych w 1990 r. z Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie. Mauzoleum często dyskretnie odwiedzają niemieccy oficjele. W okolicy, w latach 2018 – 2020, prowadzone były prace archeologiczne dokumentujące obecność innych miejsc pochówku.

7. Ossuarium w Joachimowie-Mogiłach. Utworzone w roku 2018 ossuarium gromadzi prochy żołnierzy poległych podczas I wojny światowej i ekshumowanych podczas różnych prac ziemnych w okolicy. Podniosła uroczystość poświęcenia ossuarium odbyła się dnia 1 grudnia 2018 roku.

8. Cmentarz niemiecki w Bolimowskiej Wsi. W miarę dobrze zachowany cmentarz wojenny założony przez Niemców podczas I wojny. Częściowo ogrodzony starym murem, częściowo parkanem i żywopłotem. Wewnątrz ogrodzenia rzędy mogił z betonowymi lub piaskowcowymi tablicami, w większości już nieczytelnymi. Kilka tablic z polsko brzmiącymi nazwiskami (Klonowski, Majewski, Jankowski, Świedurski, Ritzkowski, Adamczyk). Przy wejściu, pomiędzy dwoma świerkami, odnowiona kaplica z dwiema kolumnami, przykryta cebulastym blaszanym hełmem.

Rajd Szlakiem Nekropolii I Wojny Światowej – po lewej przystanek przy cmentarzu w Bolimowskiej Wsi,
po prawej przystanek w Bolimowie przy kościele pw. Świętej Trójcy – 31  maja 2015 r. Fot. Stanisław Pytliński.

9. Bolimów – rynek i kościół Świętej Anny. Bolimów – miasto, siedziba gminy, o bardzo bogatej historii – prawa miejskie uzyskane w 1370 r., utracone ukazem carskim w 1870, odzyskane w 2022 r. Do końca XVIII w. wraz z okolicznymi wsiami tworzył starostwo niegrodowe. 29 czerwca 1410 r. gościł króla Władysława Jagiełłę i jego armię w drodze na Grunwald, a później także innych królów: Kazimierza Jagiellończyka, Jana Olbrachta, Zygmunta Starego, Zygmunta Augusta, Stefana Batorego. Miejscowość na starym szlaku pielgrzymkowym, znana z produkcji świętych obrazów, silny ośrodek rzemieślniczy (m. in. tartak, w którym cięto deski na budowę zamku królewskiego w Warszawie). Ciekawy miejski rynek (rewitalizowany – 2022 r.) ze starymi domami (niektóre uwiecznione na niemieckich pocztówkach z Wielkiej Wojny) i gongiem strażackim wykonanym z butli po gazie technicznym. W pobliżu rynku kościół pod wezwaniem Świętej Anny (patronka Bolimowa), w którego murach widnieją pociski niemieckiej artylerii; w latach 1914/15 służył za kwaterę żołnierzom niemieckim. Więcej na temat Bolimowa, jego historii i współczesności – punkt informacji turystycznej w Gminnym Ośrodku Kultury (46 838 03 43) oraz wydawnictwo „Z dziejów Bolimowa” Jana Krzysztofa Kalińskiego.

10. Cmentarz wojenny w Wólce Łasieckiej. Niewielki cmentarz z roku 1915. Przez długie lata zapomniany i zaniedbany. Obecnie poddany odnowieniu dzięki nadzwyczaj owocnej współpracy Gminy Bolimów z nieformalną grupą rekonstruktorów pod wodzą Łukasza Konopackiego i Jacka Słupskiego (obaj odznaczeni Medalem Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej).

11. Mogiły AK-owskie. Na terenie Nadleśnictwa Skierniewice (leśnictwo Kaczew), w oddziałach  147 i 159, przy duktach leśnych, dwie mogiły żołnierzy Armii Krajowej rozstrzelanych przez Niemców (Filutowski Czesław, Wiśniewski Bolesław, Kosiński Stefan, Fijałkowski Jan, Lepieszka Stefan, Stróżewski Henryk, Walczak Witold).

12. Cmentarz wojenny w Budach Grabskich (w pobliżu rezerwatu Ruda-Chlebacz). Położony pośród lasu, zaniedbany cmentarz z wyraźnie widocznymi trzema długimi kwaterami mogił ziemnych, otoczony z trzech stron słabo zarysowanymi wałami ziemnymi. Dwa współczesne krzyże rzymskokatolickie wykonane z elementów metalowych. Na środku stela z tablicą „Teren cmentarza wojennego z okresu pierwszej wojny światowej”, obok ręcznie wykonana tablica drewniana z napisem: „Cmentarz wojskowy z okresu I wojny światowej”.

13. Skierniewice (osiedle Rawka). Pozostałości cmentarza z I wojny światowej niewielkiego z zaimprowizowanym płotkiem z elementów metalowych, położone w odległości kilkuset metrów od przejazdu kolejowego przy przystanku Skierniewice-Rawka w kierunku zachodnim, pomiędzy torem kolejowym a boiskiem sportowym. Innych danych brak.

 

Opracowanie: Oddział Terenowy Bolimowskiego Parku Krajobrazowego (Aleksandra Czarnołęcka, Anna Jędrycha, Beata Łukasik, Kinga Nowak, Michał Odolczyk, Agnieszka Pruszkowska, Jacek Słupski, Paulina Wieczorek, Stanisław Pytliński - redakcja).

Grudzień, 2022 r.

 

 

 

 

 

Jesienią 1914 r.  na linii Rawki i Bzury armie rosyjska i niemiecka przeszły do wojny pozycyjnej, charakteryzującej się nasilonym ostrzałem artyleryjskim, podkopami i minowaniem stanowisk przeciwnika, krwawymi atakami piechoty i pierwszym w tej wojnie użyciem pocisków gazowych oraz pierwszymi na froncie wschodnim atakami z użyciem chloru. Dokładna liczna ofiar tych walk nie jest znana. Wg niektórych źródeł nad Rawką w latach 1914-1915 miało zginąć nawet 70 tys. żołnierzy obu armii. Ostatnie badania archeologiczne dokonane pod kierunkiem dr Anny Zalewskiej (PAN) zdają się wskazywać na znacznie większą liczbę ofiar, nawet przekraczającą 100 tys.  

Na lewym brzegu Rawki, we wsi Budy Grabskie Niemcy zgromadzili największą w historii wojen baterię 600 armat, które nieustannie ostrzeliwały linie okopów rosyjskich ciągnących się na przeciwległym brzegu. Zużycie amunicji było tak wielkie, iż dla jej dowozu Niemcy zbudowali specjalną kolejkę wąskotorową z odległego o ok. 7 km Bełchowa. Mimo nawały ognia i niedostatku wyposażenia Strzelcy Syberyjscy pod wodzą gen. Władimira Smirnowa – mistrza improwizacji, kamuflażu i umiejętności wykorzystania terenu  – wytrzymali. Kryzys nad Rawką skłonił Niemców do sięgnięcia po nową broń.  W styczniu 1915 r. w okolicy Borzymówki (pow. sochaczewski) użyli pocisków artyleryjskich wypełnionych wywołującym łzawienie bromkiem ksylilu; z powodu silnego mrozu (-20 oC) zupełnie nieskutecznym. W maju 1915 r. w okolicach Bolimowa po raz pierwszy użyto chloru do celów bojowych (na froncie wschodnim). Inicjatorem i pomysłodawcą był prof. Fritz Haber (wielki patriota niemiecki pochodzenia żydowskiego, dyrektor Kajzerowskiego Instytutu Chemii w Berlinie, późniejszy laureat Nagrody Nobla w 1919 r.). Na linii frontu od Tartaku po Suchą w okopach umieszczono 12 tys. butli ze sprężonym chlorem (22 kwietnia 1914 r. podczas I ataku gazowego  pod Ypres użyto 5 700 butli). 31 maja odkręcono kurki. Żółtawo-zielona chmura, niesiona sprzyjającym wiatrem popełzła w kierunku pozycji przeciwnika. Mimo, iż Rosjanie byli całkowicie bezbronni wobec nowej broni, frontu nie udało się wówczas przełamać; setki żołnierzy niemieckich, dla których wtargniecie do okopów miało być jedynie „spacerkiem”, poległo w zmasowanym ogniu karabinów maszynowych.

Wg rosyjskich danych zagazowanych zostało wówczas od 1 500 do 21 000 żołnierzy. Dokładne dane nigdy zapewne nie będą wiadome, gdyż w wojsku rosyjskim nie używano wówczas tzw. „nieśmiertelników”. Zabitych chowano w wielkim pośpiechu we wspólnych mogiłach, bardzo często nie zadając sobie nawet trudu spisania ich nazwisk.

Drugi atak gazowy 12 czerwca 1915 r. pod Kozłowem Biskupim nadzorował osobiście twórca broni – prof. Fritz Haber - w stopniu kapitana. (Wg niektórych źródeł nadzorował także atak majowy). Towarzyszył mu, przydzielony dla ochrony, oficer wywiadu Max Wild. Haber, zachwycony skutecznością swego wynalazku, skrupulatnie lustrował pole bitwy, dokonywał oględzin ofiar, drobiazgowo opisywał ich stan i notował w swym notesie z myślą o dalszych udoskonaleniach. Max Wild, zbulwersowany sytuacją, miał powiedzieć: „Czy moralnym jest zabijać ludzi w tak bestialski sposób ?” Profesor odparł: „Dziś, kiedy mamy cały świat przeciwko sobie, musimy odrzucić skrupuły moralne”. I dodał, że jego zamiarem było stworzenie broni „porażającej i przerażającej”.

Ofiarami chloru byli także sami Niemcy; podczas trzeciego ataku gazowego, 7 lipca 1915 r. wiatr zmienił kierunek, powodując śmierć żołnierzy niemieckich, którzy – nie przewidując takiego obrotu sprawy – nie byli zaopatrzeni w maski p. gazowe. Fakt tak fatalnej porażki utajniono, grzebiąc żołnierzy w transzejach na miejscu i w bezimiennych zbiorowych mogiłach; w rok później zwłoki zagazowanych przeniesiono na okoliczne cmentarze. Wg różnych informacji w tym ataku mogło zginąć od 1 200 do 12 000 żołnierzy niemieckich.  

Według niektórych źródeł podczas zmagań  nad Rawką w latach 2014-15 polec miało łącznie aż 70 000 żołnierzy. Wielu żołnierzy zmarło w szpitalach, m. in. w Skierniewicach i Żyrardowie czy Warszawie, i zostało pochowanych na improwizowanych cmentarzach przyszpitalnych. Ostatnie badania archeologiczne dokonane pod kierunkiem dr Anny Zalewskiej (PAN, UMCS) zdają się wskazywać na znacznie większą liczbę ofiar, nawet przekraczającą 100 tyś. 

 

Cmentarze Wielkiej Wojny

1. Wizyta grupy rekonstruktorów z Niemiec na cmentarzu w Kolonii Bolimowskiej WsiWizyta grupy rekonstruktorów z Niemiec na cmentarzu w Kolonii Bolimowskiej WsiŚwiadectwem wojennych wydarzeń nad Rawką są liczne ślady po okopach, ziemiankach i działobitniach,  a także liczne cmentarze, rozrzucone na terenie dzisiejszych powiatów:

skierniewickiego (Rawka, Budy Grabskie, Samice, Bolimowska Wieś, Humin, Joachimów-Mogiły, Wólka Łasiecka, Wola Szydłowiecka, Nowy Kawęczyn, Borowiny-Polesie),

łowickiego (Chyleniec),

żyrardowskiego (Smolarnia, Kamion, Wiskitki, Guzów, Jesionka Radziwiłłowska, Franciszków),

sochaczewskiego (Gradówek, Borzymówka).

O ile największy z nich - w Joachimowie – Mogiłach w gm. Bolimów, jest w miarę zadbany, wszystkie pozostałe są w stanie bardzo kiepskim, często wręcz fatalnym (np. Chyleniec, Borowiny-Polesie czy Samice) – zagrożone erozją i inwazją drzew i krzewów, niszczone podczas robót drogowych czy kolejowych, powoli znikają z krajobrazu Puszczy Bolimowskiej i jej okolic.

Opiekę nad niektórymi z nich sprawuje nieformalna grupa amatorów-rekonstruktorów pod wodzą Jacka Słupskiego, odznaczonego w roku 2014 Srebrnym Medalem Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej. W roku 2017 Jacek Słupski oraz Piotr Moskwa, Łukasz Konopacki i Paweł Woźnicki zostali odznaczeni brązowymi krzyżami zasługi za działania na rzecz ratowania wielko wojennych nekropolii.

 

Wielka Wojna w pamięci ludzkiej

Wiedza o walkach nad Rawką jest stosunkowo uboga. W literaturze dotyczącej Wielkiej Wojny jest to temat marginalny; np. w 2-tomowym dziele „Wielka Wojna”, autorstwa Jana Dąbrowskiego, wydanym w roku 1937 przez Księgarnię Trzaski, Everta i Michalskiego, gdzie na ponad 1000 stronach opisano szczegółowo najrozmaitsze starcia, bitwy, manewry, przemieszczanie się wojsk, korespondencję między dowódcami i inne detale wojenne, Rawce i atakom gazowym w okolicy Bolimowa poświęcono zaledwie 2 zdania (!). 

2Wizyta grupy rekonstruktorów z Niemiec na linii okopów w okolicy dawnej gajówki Modrzew gm. Bolimów.Również wiedza lokalna wśród mieszkańców tych terenów jest niewielka. Świadkowie  wydarzeń już nie żyją, ich dzieci, dożywające teraz sędziwego wieku, niewiele zachowały w swej pamięci, jako że o Wielkiej Wojnie niechętnie mówiło się w domu; rodzice nie chcieli opowiadać o jej okropnościach i przywoływać złych wspomnień - wysiedlenia, tułaczki, głodu i chorób.

Materialne ślady walk zaciera czas. Linie okopów, działobitnie i resztki umocnień ziemnych są coraz mniej widoczne – znikają na skutek orki i uprawy ziemi czy działań inwestycyjnych. Mało kto już wie o pojedynczych grobach. Niszczeją cmentarze; naprawdę zadbany jest tylko 1 (Joachimów-Mogiły), 2 są w stanie kiepskim (Humin, Bolimowska Wieś), znakomita większość – w rozpaczliwym, niektóre zniknęły nawet z mapy… Wg naszych informacji w strefie działań wojennych nad Rawką powinno ich być ponad 30. Na mapie „Cmentarze I wojny światowej” z 31 maja 2010 r., upublicznionej w ramach programu „Moje Mapy” – GOOGLE, uwidoczniono ich tylko 11.

O Wielkiej Wojnie na terenie dawnej Polski wiemy niewiele, i nie jest to temat istotnie obecny w polskiej literaturze czy kinematografii. Francuski pisarz, André Malraux opisał w powieści „Lazare” (Łazarz) ataki gazowe w okolicy Bolimowa, zmieniając daty i używając abstrakcyjnych nazw geograficznych (np. Bolimów występuje tam jako Bolgako, Rawka jako Vistule). Polska literatura beletrystyczna na ten temat jest uboga. Wielka Wojna jest nam na ogół znana z powieści „Przygody dobrego wojaka Szwejka” Jarosława Haszka czy z filmu CK Dezerterzy, gdzie ukazywana jest jako „przygoda” niefrasobliwych żołnierzy płatających figle niedorozwiniętym umysłowo oficerom.

 

Pole bitwy pod Ypres – podobieństwa i różnice

Istnieje daleko idące podobieństwo pola bitwy nad Rawką do innego, równie tragicznego pola bitwy w rejonie rzeczki/kanału Leperlee w Zachodniej Flandrii (Westhoek - Belgia), w ramach trwającej trzy dni tzw. II bitwy pod Ypres (Leper). Tam właśnie 22 kwietnia 1514 r. Niemcy użyli po raz pierwszy chloru w Wielkiej Wojnie, wypuszczając go z 5 730 butli (31 maja tegoż roku pod Bolimowem użyto 12 000 butli). Doprowadziło to do załamania linii frontu na długości 8 km. Społeczeństwa Francji, Belgii i Niemiec pielęgnują pamięć o tamtych wypadkach. Wielka Wojna i walki pod Ypres są obecne w sztuce i kulturze narodów, niegdyś z sobą walczących, a dziś czczących pamięć poległych. Liczne cmentarze – nie tylko w Zachodniej Flandrii, ale zachodniego frontu Wielkiej Wojny w ogóle – są utrzymane w stanie, którego ze stanem cmentarzy z okolic Bolimowa porównać nie można. Zadbane, pielęgnowane, służą utrwalaniu pamięci i identyfikacji z przeszłością, przeciwdziałają zapomnieniu. Są licznie odwiedzane, nie tylko przez krewnych poległych żołnierzy, ale także przez młodzież szkolną - w ramach nauki i praktyki (prace związane z utrzymaniem nekropolii).

W 1987 r. władze flamandzkie przystąpiły do projektu wpisania kompleksu pól bitewnych Westhoeck (okolice Ypres) na listę Dziedzictwa Światowego. W roku 2002 gotowy projekt zgłoszono do UNESCO. Jego dalszych losów nie udało się ustalić.

W dniu 27 czerwca 2014  „W belgijskim Ypres unijni przywódcy wzięli udział w uroczystości z okazji setnej rocznicy wybuchu I wojny światowej. Zgromadzili się przy bramie Menin – miejscu pamięci mieszczącym się przy głównej drodze, którą żołnierze wyruszali na front. By uczcić tę rocznicę, Unia Europejska podarowała miastu symboliczną „Ławkę Pokoju”. Przy kolacji przywódcy dyskutowali na temat strategicznego programu dla Unii Europejskiej na kolejne lata.” (INTERNET – komunikat Rady Europy).

W 2014r. nad Rawką nie odbyły się żadne uroczystości upamiętniające wybuch wojny, na której zginęło 10 milionów ludzi. Nie przyjechał żaden poseł, senator czy mąż stanu. Jedynymi wydarzeniami nawiązującymi do tragicznej historii były:

  • konkurs oraz cykl wykładów i warsztatów zaproponowany przez dr Annę Zalewską w ramach autorskiego projektu „Archeologia pierwszej wojny światowej jako antidotum na zapomnienie i wandalizm. Ku przydrożnym lekcjom historii pierwszej wojny światowej (1914-2014)” - projekt realizowany jedynie na terenie gminy Bolimów;
  • konferencja „100-lecie frontu I wojny światowej nad Bzura i Rawką” w Kramnicach Miejskich w Sochaczewie, wystawa w Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą oraz rajd pieszy z Borzymówki do Kozłowa Biskupiego.  


Park Kulturowy „Pole bitwy nad Rawką – w hołdzie ofiarom wojny”

Park kulturowy - jedna z form ochrony zabytków – zgodnie  z art. 7 pkt 1 ustawy z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie i opiece nad zabytkami, tworzona dla ochrony krajobrazu kulturowego oraz zachowania wyróżniających się krajobrazowo terenów z zabytkami nieruchomymi charakterystycznymi dla miejscowej tradycji budowlanej i osadniczej. 

Parki kulturowe w województwie łódzkim:

  • Park Kulturowy Miasto Tkaczy w Zgierzu (2007 r.),
  • Park Kulturowy Wzgórze Zamkowe w Sieradzu (2009 r.),
  • Park Kulturowy etnograficznego podregionu kutnowskiego związanego z poetą romantycznym Józefem Bohdanem Zaleskim (2015 r.),
  • Park Kulturowy Ulicy Piotrkowskiej w Łodzi (2015 r.).

Na terenach bitwy nad Rawką (1914/1915 r.) planowane jest utworzenie Parku Kulturowego pod nazwą „Pole bitwy nad Rawką – w hołdzie ofiarom wojny” (pierwotnie – „w hołdzie walczącym żołnierzom”).  Jego zasięg został wyznaczony przez walczące oddziały wojsk rosyjskich i niemieckich (fragmenty gmin: Nowa Sucha, Bolimów, Skierniewice, Nowy Kawęczyn, Wiskitki, Puszcza Mariańska oraz miasta Skierniewice i Żyrardów o łącznej powierzchni ok. 160 km²). Materialne dziedzictwo w postaci okopów i transzei oraz ponad 30 cmentarzy poległych żołnierzy znajduje się w różnym stanie zachowania i ulega powolnej destrukcji. Na terenie tym prowadzone są badania archeologiczne. W ich efekcie pozyskano liczne ruchome zabytki archeologiczne, które docelowo zostaną przekazane przyszłemu Muzeum w Bolimowie.

Park Kulturowy powstanie w hołdzie ofiarom wojny – ludności cywilnej zamieszkującej Bolimów i okolice oraz poległym żołnierzy obu armii, którzy jako pierwsi w historii uczestniczyli w tak dużej bitwie z wykorzystaniem nowatorskiej i niehumanitarnej broni chemicznej (pierwszy raz w Wielkiej Wojnie użyto pocisków gazowych oraz pierwszy raz na froncie wschodnim – chloru).

30 października 2015r. Rada Gminy Bolimów podjęła uchwałę o przystąpieniu do działań mających na celu powołanie Parku Kulturowego pn. „Pole bitwy nad Rawką – w hołdzie ofiarom wojny”.

 

„Zapomniane pole bitwy nad Rawką” - projekt autorski opracowany w Oddziale Terenowym Bolimowskiego Parku Krajobrazowego

Cele projektu:

  • ochrona miejsc pamięci narodowej, przywrócenie pamięci o udziale Polaków w Wielkiej Wojnie i zniszczeniach wojennych na ziemiach polskich
  • przeciwdziałanie zacieraniu śladów historycznych i zanikaniu pola bitwy nad Rawką
  • rozwój lokalny

Cele dodatkowe:

  • uzyskanie wpisu na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego
  • utworzenie parku kulturowego (etap poprzedzający uzyskanie wpisu na listę krajowego materialnego dziedzictwa kulturowego)
  • uzyskanie wpisu na listę krajowego materialnego dziedzictwa kulturowego (etap poprzedzający uzyskanie wpisu na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO)
  • uzyskanie wpisu na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO

uchwała

Uzasadnienie do Uchwały Rady Gminy Bolimów NR XIII/64/2015 z dnia 30 października 2015 roku

 w sprawie przystąpienia do działań mających na celu powołanie Parku Kulturowego

pn. „Pole bitwy nad Rawką – w hołdzie walczącym żołnierzom”

Mając na uwadze promocję i rozwój gminy Bolimów w oparciu o jej walory historyczne, kulturowe i przyrodnicze, Rada Gminy Bolimów postanawia przystąpić do tworzenia Parku Kulturowego pod nazwą: „Pole bitwy nad Rawką – w hołdzie walczącym żołnierzom”, którego przyszłymi celami szczegółowymi byłoby w szczególności:

  • podkreślenie szczególnej roli Gminy Bolimów i  Bolimowa podczas walk o niepodległość (powstania Listopadowe i Styczniowe) oraz I i II wojny światowej, odniesionych zniszczeń i ofiar wśród ludności cywilnej,
  • ochrona miejsc pamięci narodowej, a w tym przywrócenie pamięci o udziale Polaków w I wojnie światowej, ze szczególnym uwzględnieniem mieszkańców Gminy Bolimów i okolic;
  • przeciwdziałanie zacieraniu śladów historycznych i zanikaniu pola bitwy nad Rawką,
  • renowacja cmentarzy i innych materialnych pamiątek wojennych,
  • wzmocnienie oferty turystycznej i edukacyjnej poprzez włączenie tematyki historycznej,
  • utworzenie muzeum Pola Bitwy nad Rawką i utworzenie w Bolimowie lokalnego centrum edukacji, badań i promocji walorów historycznych, kulturowych i przyrodniczych „Regionu Bolimowskiego” ,
  • działania organizacyjne i przygotowanie dokumentacji w celu opracowania wniosku o uzyskanie wpisu na listę Materialnego Dziedzictwa UNESCO.

Sprecyzowanie granic projektowanego parku kulturowego nastąpi na podstawie specjalistycznych badań.

 

Powstanie Styczniowe w Puszczy Bolimowskiej

W 1863 r. na terenie Puszczy Bolimowskiej walczył oddział młodego ziemianina, Władysława Stroynowskiego. Miasto Bolimów służyło powstańcom jako zaplecze finansowe i materialne. Na rynku bolimowskim odbywały się szkolenia ochotników. Bolimowski ksiądz, Wincenty Kuderko pełnił rolę naczelnika powstania, odbierał przysięgę od rekrutów, zbierał pieniądze na powstańczą działalność. Liczący około 150 osób oddział składał się z młodzieży z Warszawy i okolic. Stale napływali doń nowi ochotnicy; było wśród nich nawet trzech hrabiów. Obóz powstańców mieścił się w okolicach wsi Budy Bolimowskie (dziś Joachimów-Mogiły), w niedostępnym miejscu, chronionym z jednej strony przez rzekę Rawkę, z drugiej przez gęsty las. Oddział prowadził ożywioną działalność: odbijał jeńców i rekrutów wcielonych do wojsk carskich, przechwytywał korespondencję oraz broń. Pod Strzybogą stoczył zwycięską potyczkę z wojskami carskimi i uwolnił 30 rekrutów. Udało mu się sparaliżować ruch kolejowy na odcinku Skierniewice-Radziwiłłów, co stało się bezpośrednią przyczyną wysłania przeciwko niemu 600 żołnierzy gwardii z Warszawy, batalionu strzelców z Łowicza i kilku sotni kozackich z garnizonów w Skierniewicach, Łowiczu i Wiskitkach. Do decydującej bitwy z przeważającymi siłami pod wodzą pułkownika Hegemejstra doszło 7 lutego 1863 roku w okolicach Bud Bolimowskich. Zacięta bitwa trwała ponad półtorej godziny. Pomimo miażdżącej przewagi liczebnej wroga oraz słabego uzbrojenia – tylko 40 powstańców posiadało strzelby myśliwskie, pozostali kosy i rewolwery – oddział bronił się dzielnie, odpierając pierwszy atak wojsk rosyjskich. Zginęło 15 powstańców*), 21 dostało się do niewoli, w tym 5 rannych. Rosjan poległo przeszło 100, wielu było rannych. Znacznym siłom powstańczym udało się wymknąć z okrążenia. Niektórych rannych znaleziono potem ukrywających się w Bolimowie. Podobno w okolicach Sokula (gm. Wiskitki) stoczono jeszcze jedną potyczkę. Po klęsce pod Budami Bolimowskimi oddział uległ rozproszeniu. Stroynowski po kilku dniach zrezygnował z dowództwa i wyjechał za granicę. Jego podkomendni przyłączyli się do innych oddziałów powstańczych. Po bitwie nazwę wsi Budy Bolimowskie zmieniono na Mogiły (dzisiaj Joachimów-Mogiły), drogę z Wólki Łasieckiej do Borowin (gm. Skierniewice), którą zmierzały sotnie kozackie, nazwano później „Traktem Kozackim”.

*) Wg niektórych źródeł – 14. Wśród poległych byli m.in. mieszkańcy Łowicza: szewc Stanisław Romanowski, urzędnik Aleksander Służewski, syn kominiarza Tymoteusz Zalewski, syn urzędnika Henryk Wołyński (wg Krzysztofa Jana Kalińskiego „ Z dziejów Bolimowa”, Bolimów 1993).

* * *

Władysław Piotr Stroynowski (1831 lub 1833 1895), ziemianin, właściciel wsi Głuchówek, w 1861 r. członek Komitetu Miejskiego (tajna polska organizacja spiskowa przygotowująca wybuch powstania styczniowego), dowódca utworzonego i utrzymywanego z własnej kiesy oddziału powstańczego.

Joachimów-Mogiły, dawn. Mogiły, wg Słownika Geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, Warszawa 1882, reprint 1976 folwark w powiecie łowickim, odległy wiorst 4 od Bolimowa. Utworzony po wyciętym lesie w obrębie Puszczy Bolimowskiej i nazwany od mogiły, pod którą spoczywają polegli w walce stoczonej 7 lutego 1863 roku.

Joachimów – folwark w powiecie łowickim, gmina i parafia Bolimów. Odległy od Bolimowa wiorst 3. Wg informacji mieszkańców nazwa łączna Joachimów-Mogiły funkcjonowała już przed 1939r.

Antoni Jeziorański – ur. 13 czerwca 1821 roku w Warszawie, zm. 16 lutego 1882 roku we Lwowie – generał polski powstania styczniowego. 14 stycznia 1863 roku został mianowany naczelnikiem wojennym województwa rawskiego. W lasach w okolicach Jeruzala, przeprowadził koncentrację swojego oddziału w sile 400 ludzi. 4 lutego wykonał udane uderzenie na Rawę Mazowiecką, zdobywając rosyjskie koszary, pozyskując broń i biorąc jeńców. Brał udział w bitwie pod Pieskową Skałą i bitwie pod Skałą. W marcu mianowany naczelnikiem wojennym województwa lubelskiego. W kwietniu na czele oddziału liczącego 800 osób wkroczył do Królestwa Polskiego. 1 maja pobił Rosjan w kilkudniowej bitwie pod Kobylanką. Jednak jego zgrupowanie zostało osłabione wysokimi stratami, a sam Jeziorański udał się do Galicji. Aresztowany przez policję austriacką. Zwolniony w czerwcu 1865, wyjechał do Paryża. W 1873 r. osiadł we Lwowie.

* * *

Na pamiątkę stoczonej bitwy ktoś wyciął na sośnie rosnącej na skraju lasu napis „Gloria Victis” (Chwała Zwyciężonym). Napis ten przetrwał do czasów I wojny światowej. Jesienią 1917 r. na Uroczysku Stroynowskiego odsłonięto ku czci powstańców, istniejący do dziś, kamienny pomnik, nad którym pieczę przez długie lata sprawowali okoliczni mieszkańcy, leśnicy i myśliwy. W 1963 r. z fundacji Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi umieszczono na sośnie przy pomniku tablicę wyrzeźbioną przez Zdzisława Pągowskiego z napisem „Gloria Victis Chwała Żwyciężonym”. W 1993 roku, w 130-lecie bitwy tablicę tę zdjęto, a na jej miejsce zainstalowano nową, która wisi do chwili obecnej.

Podczas Powstania Styczniowego nie doszło do żadnej decydującej czy choćby znaczącej bitwy, stoczono natomiast około 1200 mniejszych i większych potyczek. W walkach zginęło ok. 30 tys. powstańców. pomimo licznych nadziei żadna pomoc z zagranicy nie nadeszła. Walki z różnym nasileniem trwały ponad rok. Ostatni oddział pod wodzą księdza Brzóski działał na Podlasiu do wiosny 1865 r. Po stłumieniu powstania krwawe represje objęły cały kraj. Władze carskie rozstrzelały lub powiesiły ponad 700 osób, około 40 tysięcy zostało wysłanych „etapami” na Sybir. Skonfiskowano niemal 1700 majątków. Skasowano wszystkie klasztory w Królestwie. Miasta biorące czynny udział w powstaniu bądź wspomagające powstańców i udzielające im schronienia zostały ukarane utratą praw miejskich. Taki los spotkał w 1869 r. Bolimów i pobliskie Wiskitki.